~Sebastian~
/Czy to możliwe? Czy możliwe jest to, że ja i Izzy jesteśmy rodzeństwem? Przecież ja chciałem z nią chodzić! Co by było gdybyśmy się o tym nie dowiedzieli?/ Leżałem plackiem na łóżku i oglądałem sufit. Jest wyjebisty wiecie? Dużo można w nim zauważyć.
-Wstawaj! - koło mnie stanął Xawier.
-Kogo my tu mamy? - spojrzałem na niego z uśmiechem.
-Jus chce z tobą pogadać, czeka na sali. - wyszedł.
-Wow! Czeka na mnie przemowa. - wstałem z łóżka. Napisałem sms'a do Eric'a by wpadł do mnie. Boje się, że jak zobaczę tego sukinsyna to jaja mu powyrywam. Przecież on chciał zgwałcić Izzy! Moją siostrzyczkę! No dobra nie wiedzieliśmy o tym wtedy, ale ja coś do niej czułem i nie mogłem pozwolić na to by ktoś taki jak on zrobił coś takiego dla niej. Zbiegłem ze schodów, wszedłem do kuchni.
-Cześć mamuś - cmoknąłem ją w policzek. Przygotowywała pyszną kolacje na dzisiejszy wieczór.
-Zdążysz na kolację? - spytała.
-Jasne. Lece... a mamo. Jak będzie dzwonić Nelania to powiedz jej o kolacji. - wyszedłem z chaty, na chodniku stał Eric. - Siema stary.
-Siemka. - przybiliśmy piątkę.
-Słuchaj. Musisz iść ze mną.
-Gdzie? - spytał wystraszony.
-Muszę załatwić jedną sprawę z gościem, ale jak go zobaczę boje się, że go pozbawię przyrodzenia. - wytłumaczyłem.
-Spoko. - ruszyliśmy w stronę sali, gdzie mieliśmy treningi.
Po 15 minutowej drodze dotarliśmy na miejsce. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, a za mną Eric. Weszliśmy głębiej. Na środku stał Jus, a po bokach wszyscy z zespołu.
-Czego chcesz? - spytałem groźnie.
-Dlaczego odszedłeś z drużyny? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Bo miałem tak kaprys.
-Słuchaj nie chcę się kłócić, przecież byliśmy kumplami! Seb co się z tobą dzieje? - piosenkarz podszedł bliżej.
-Co się ze mną dzieje? O to samo mógłbym Ciebie spytać! Ja przynajmniej mam normalnych przyjaciół, a ty? Grono osób, które są z tobą tylko dlatego, że masz kasę i jesteś sławny! Ciekawe czy słyszeli, że chciałeś zgwałcić Izzy? Wiedzieliście o tym? - spojrzałem po grupce osób, każdy kręcił przecząco głową. – Na dodatek Iz jest w ciąży. Jesteś nikim Bieber. Jesteś laleczką z pieniędzmi i furami, ale przyjaciół za to nie kupisz. - wraz z Eric'em opuściliśmy miejsce.
***
-Witaj kochanie. - pocałowałem Nel w usta.
-Cześć. - uśmiechnęła się szeroko. Przeszliśmy z korytarza do jadalni, gdzie czekała moja mama.
-Mamo. To Nel. Nel to moja mama. - przedstawiłam je sobie.
-Miło mi panią poznać. - Nelania uścisnęła dłoń mamy i lekko się uśmiechnęła.
-Mi również.
~Izzy~
-Rusz się tato! - poganiałam go.
-Jejku po co kazałaś mi się tak odstawić? - ojciec stał przed lustrem i co chwila poprawiał krawat.
-Ma się powody. - uśmiechnęłam się lekko. - Jeszcze on się spóźnia co za bałwan! - chodziłam zdenerwowana. - No w końcu! - krzyknęłam, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. - Tato chodź. - pchnęłam go w stronę podwórza.
-Dzień dobry panu. Gustownie pan wygląda. - przywitał się Dom. - Cześć kochanie. - cmoknął mnie w policzek.
-Ta cześć. Wsiadać i jechać. - powiedziałam zła.
-Coś czuje, że to dopiero początek. - zaśmiał się cicho mój chłopak.
***
Staliśmy przed domem Sebastian'a. Tata ciągle próbował się dowiedzieć po co tu przyjechaliśmy.
-Dowiesz aię w swoim czasie. - powtarzałam, a on gadał coś pod nosem.
Zapukałam do drzwi i chwilę potem w progu stał Sebastian.
-Oo już jesteście. - uśmiechnął się szeroko.
-Izzy... co robimy w domu Sebastian'a? - spytał ojciec.
-Dowiesz się w swoim czasie. - powtórzyłam.
-Płyta Ci się zacięła, czy co? - tata zciął mnie wzrokiem. Weszliwszy do środka skierowałam się do salonu.
-Dzień Dobry proszę pani. - uśmiechnęłam się szeroko do mamy Seb. - O cześć Nel. - pocałowałam dziewczynę w policzek. - Tato... przedstawiam Ci... - zacięłam się.
-Alice. - dokończyła jego rodzicielka.
-Alice? - Derek stał jak idiota i się jej przyglądał.
-Derek... - uśmiechnęła się lekko. Ojciec zrobił kilka kroków w jej stronę.
-Alice! - wziął ją w swe ramiona. Mocno ją obiął. - Nie wiesz jak tęskniłem.
-Ty? Taki drań jak ty tęsknił? - Pani Alice spojrzała głęboko w jego oczy.
-Tak. Za taką świruską jak ty, to każdy by tęsknił. - zaśmiał się cicho.
-Ale... wyjechałeś... - twarz kobiety zezłościła się. - Zostawiłeś mnie samą. Na dodatek w ciąży!
-Alice, przepraszam. Mogłem powiedzieć, że jestem żonaty, ale bałem się, że mnie nie zechcesz. - mój ojciec płakał. Rozumiecie?! Płakał! - Gdy wyjechałem ciągle myślałem o tobie. Bałem się wrócić... - ojciec lekko musnął jej usta.
-Hgyhm . - kaszlną teatralnie Seb. - My tu jesteśmy.
-I jesteśmy trochę głodni. - pogłaskałam się po odstającym brzuszku.
-Już już. - usiedliśmy na krzesłach. - Smacznego. - mama Sebastian'a nałożyła nam kolacje i zaczęliśmy jeść.
~3 miesiące później~
-Kochanie... - usłyszałam JEGO głos nad uchem. - Wstawaj.
-Mhmm... - mruknęłam.
-Kochanie. - Dom lekko pocałował mnie w ramie.
-Mamusiu jeszcze 5 minut. - wyszeptałam.
-Nie ma pięciu minut. Wstawaj! - ściągną ze mnie kołdrę odkrywając moje nagie ciało.
-Zimno! Oddawaj mi to! - krzyknęłam.
-Oo nie! - zaczął uciekać po pokoju. Włożyłam szlafrok i weszłam do łazienki. Wchodząc pod prysznic uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze. Ktoś wszedł za mną do pomieszczenia. - Szzkaaarbieee. - dołączył do mnie pod prysznic. - Śliczna. Słodka. Kochana. Moja. Tylko moja. - całował mnie w szyje.
-Co już zrobiłeś? - spojrzałam w jego ciemne oczy.
-Ja? Nic. - uśmiechnął się.
-Jasne... jasne. - pomógł mi się umyć, a chwilę potem byliśmy już w drodze do szkoły.
Oczywiście było dawno po ósmej, więc na lekcje dotarłam dwadzieścia minut później.
-Dlaczego się spóźniłaś? - naskoczyła na mnie nauczycielka.
-Kołdra nie chciała mnie puścić. - uśmiechnęłam się i powędrowałam na krzesło. Usiadłam wygodnie słuchając jej przemowy na temat spóźniania się. Niespodziewanie na moim zeszycie znalazła się mała karteczka.
"Co się stało?"
Odpisałam:
"Zaspałam."
Odsunęłam kartkę do Ellen, ale w złym momencie bo nauczycielka to zauważyła.
-Izzy Green! Co to ma być?! Spóźniasz się na lekcje, a na dodatek piszesz sobie liściki?! Do tablicy! - krzyczała. Podniosłam się z krzesła i ruszyłam w stronę środka sali. - Napisz mi wszystkie wzory chemiczne sprzed trzech lekcji.
-Jasne już pędzę. - odpowiedziałam.
-Czy ty masz mnie za idiotkę? - stanęła na przeciwko mnie.
-Mam mówić prawdę, czy kłamać? - uśmiechnęłam się chytrze.
-Do dyrektora! - wskazała palcem drzwi.
-Spokojnie, a i palcem się nie pokazuje. - zabrałam torbę spod ławki. - Do widzenia. - pomachałam jej odchodząc.
-Zaczekaj! - zawołał za mną znajomy głos, gdy byłam na korytarzu. Odwróciwszy się ujszałam bliźniaczki.
-Co tam? - przytuliłam je.
-Zasrany motocykl. Nie chciał odpalić. - skarżyła się Mia. Obie były miłośniczkami motoryzacji. Brały udziały w różnych wyścigach.
-Mhm... - uśmiechnęłam się szeroko.
-A ty? - spytała Hope.
-Co ja? - spojrzałam na nią.
-Czemu nie jesteś na lekcji.
-Aaa. Spóźniłam się na lekcje, później przyłapała mnie na pisaniu liścików i no powiedziałam, znaczy ona tak zrozumiała, że jest idiotką. Wysłała mnie do dyrka. - zaśmiałam się. - Dobra ja lecę bo będzie gorszy przypał.
-Narka.
-Paa.
Przeszłam przez korytarz, zapukałam do drzwi gabinetu pani Darky.
-Proszę Izzy. - zawołała zza drzwi. Ygh zapewne nauczycielka ją zawiadomiła o tym, że mam do niej wpaść.
-Dzień dobry. - weszłam do środka i usiadłam na fotelu.
-Witaj. - posłała mi szczery i pełny współczucia uśmiech. - Po raz kolejny nieźle dogadałaś pani Hav.
-Ja tylko się spytałam, czy mam być wobec niej szczera.
-Mhmm. Posłuchaj ostatnio bardzo często znajdujesz się w moim gabinecie. Nie podoba mi się to. Jeśli jeszcze raz się to wydarzy będę musiała wydalić cię ze szkoły. - zapisała coś w notesie.
-Dobrze wiedzieć. Mogę już iść? - wstałam z fotela.
-Jasne. Dowidzenia. - ponownie uśmiechnęła się.
-Taa. - wyszłam trzaskając drzwiami. Było po dzwonku na przerwę, więc moja paczka musi siedzieć pod wierzbą.
Zbiegłam ze schodków i zrobiłam wejście smoka. Przepraszam wyjście. Wszystkie oczy skierowały się w moją stronę. Dom na mój widok uśmiechnął się.
-Kooochaaanieee. - zawołał na cały głos.
-Zamknij się. - kopnęłam go w kostkę.
-Aż tak źle? - spytała Ellen.
-Mało powiedziane. Jeśli jeszcze raz znajdę się w jej gabinecie zostanę wywalona. - usiadłam na kolanach Dominic'a.
-Ale zaraz koniec roku. - odezwała się Nel.
-No właśnie! Jejku ja nie umiem siedzieć cicho. - kręciłam głową.
-Więc musisz uważać. - Dom wyszeptał w moje włosy.
-Ale ja nie umiem. - pogłaskałam się po brzuchu bo dzidziuś się przekręcił.
-To się naucz. - zaśmiał się Seb.
-Zamknij się tam braciszku. - pokazałam mu język.
-Izzy... spotkamy się dziś? - spytała Hope.
-O nie nie nie nie nie! Ona jest dziś moja. - Dom przytulił mnie do siebie.
-Ej nooo. - krzyknęła Ellen.
-Coo? - spytał Eric.
-Jajeczko. - mruknęła cicho.
-A może i dwa, a pomiędzy nimi parówka. - zaśmiał się chłopak.
-Ty to masz mózg! - wybuchłam śmiechem.
-Ja nie mam mózgu! Jestem mężczyzną bez mózgu. - krzyknął Er.
-Tak, tak... to prawda. - zaśmiała się Hope.
-Eeeej! - chłopak objął ją ramieniem.
-Zabieraj te łapy. - strzepnęła jego dłoń.
-Nie złość się piękna. - cmoknął ją w policzek.
-Idiota. - mruknęła.
***
Siedziałam na łóżku i zajadałam się czekoladowymi lodami. Za pół godziny ma przyjść Dominic i chce mnie gdzieś zabrać. W telewizji leciał jakiś durny film.
Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę. - powiedziałam.
-Nie wolno tak gadać z pełną buzią! - do pokoju wszedł Dominic.
-Miałeś być za pół godziny! - rzuciłam w niego łyżeczką.
-Ej! Ja chcę żyć! - krzyknął.
-Sorki. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Spoko. Możemy już iść?
-Daj mi 10 minut tylko się przebiorę.
-Czekam.
-Ej, a jak mam się ubrać? Nie wiem, gdzie mnie zabierasz... - stałam przed szafą szukając czegoś na siebie.
-Ubierz się jak Ci będzie wygodnie, ale i elegancko. - zaśmiał się. Wzięłam odpowiedni strój i weszłam do łazienki.
Po 15 minutach siedziałam już na siedzeniu w samochodzie. Dojechaliśmy na pod wzgórze.
-No chyba nie myślisz, że będę tam wchodziła. - odezwałam się.
-Nie ma takiej potrzeby. - uśmiechnął się pod nosem. Objechał górkę, przed kolejnym zakrętem nałożył mi na oczy chustkę. Dojechaliśmy jeszcze kawałek i pomógł mi wysiąść z samochodu.
-Co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam, gdy podniósł mnie.
-Nie odzywaj się przez chwilę. - wyszeptał. Postawił mnie i powoli zdjął chustę. Moim oczom ukazało się piękne wnętrze domu. Stałam w kuchni.
-Gdzie jesteśmy? - spytałam cicho.
-U siebie. - objął mnie od tyłu. - Podoba się?
-Co masz na myśli mówiąc "u siebie"? - odwróciłam się do niego przodem.
-To... - wskazał na kuchnie. - Jest nasze.
-To znaczy, że tu mieszkamy?! - krzyknęłam.
-Tak. - uśmiechnął się.
-Jejku! - wtuliłam się w niego.
-Chodź pokaże Ci resztę. - złapał mnie za dłoń i weszliśmy do salonu. Ciemne meble idealnie kontrastowały się z jasnym kolorem. - Masz ochotę zobaczyć naszą sypialnie? - spytał.
-Mhm. - powiedziałam cicho. Weszliśmy po schodach. Pozwolił otworzyć mi drzwi. Powoli nacisnęłam klamkę i ujrzałam śliczny pokój. - Jak to zrobiłeś?! - spojrzałam w jego oczy.
-Z małą pomocą przyjaciół. - uśmiechnął się. - Najlepsze zostawiłem na koniec. - Otworzył drzwi, które znajdowały się w naszej sypialni. W środku znajdował się słodki dziecięcy pokoik.
/Czy to możliwe? Czy możliwe jest to, że ja i Izzy jesteśmy rodzeństwem? Przecież ja chciałem z nią chodzić! Co by było gdybyśmy się o tym nie dowiedzieli?/ Leżałem plackiem na łóżku i oglądałem sufit. Jest wyjebisty wiecie? Dużo można w nim zauważyć.
-Wstawaj! - koło mnie stanął Xawier.
-Kogo my tu mamy? - spojrzałem na niego z uśmiechem.
-Jus chce z tobą pogadać, czeka na sali. - wyszedł.
-Wow! Czeka na mnie przemowa. - wstałem z łóżka. Napisałem sms'a do Eric'a by wpadł do mnie. Boje się, że jak zobaczę tego sukinsyna to jaja mu powyrywam. Przecież on chciał zgwałcić Izzy! Moją siostrzyczkę! No dobra nie wiedzieliśmy o tym wtedy, ale ja coś do niej czułem i nie mogłem pozwolić na to by ktoś taki jak on zrobił coś takiego dla niej. Zbiegłem ze schodów, wszedłem do kuchni.
-Cześć mamuś - cmoknąłem ją w policzek. Przygotowywała pyszną kolacje na dzisiejszy wieczór.
-Zdążysz na kolację? - spytała.
-Jasne. Lece... a mamo. Jak będzie dzwonić Nelania to powiedz jej o kolacji. - wyszedłem z chaty, na chodniku stał Eric. - Siema stary.
-Siemka. - przybiliśmy piątkę.
-Słuchaj. Musisz iść ze mną.
-Gdzie? - spytał wystraszony.
-Muszę załatwić jedną sprawę z gościem, ale jak go zobaczę boje się, że go pozbawię przyrodzenia. - wytłumaczyłem.
-Spoko. - ruszyliśmy w stronę sali, gdzie mieliśmy treningi.
Po 15 minutowej drodze dotarliśmy na miejsce. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, a za mną Eric. Weszliśmy głębiej. Na środku stał Jus, a po bokach wszyscy z zespołu.
-Czego chcesz? - spytałem groźnie.
-Dlaczego odszedłeś z drużyny? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Bo miałem tak kaprys.
-Słuchaj nie chcę się kłócić, przecież byliśmy kumplami! Seb co się z tobą dzieje? - piosenkarz podszedł bliżej.
-Co się ze mną dzieje? O to samo mógłbym Ciebie spytać! Ja przynajmniej mam normalnych przyjaciół, a ty? Grono osób, które są z tobą tylko dlatego, że masz kasę i jesteś sławny! Ciekawe czy słyszeli, że chciałeś zgwałcić Izzy? Wiedzieliście o tym? - spojrzałem po grupce osób, każdy kręcił przecząco głową. – Na dodatek Iz jest w ciąży. Jesteś nikim Bieber. Jesteś laleczką z pieniędzmi i furami, ale przyjaciół za to nie kupisz. - wraz z Eric'em opuściliśmy miejsce.
***
-Witaj kochanie. - pocałowałem Nel w usta.
-Cześć. - uśmiechnęła się szeroko. Przeszliśmy z korytarza do jadalni, gdzie czekała moja mama.
-Mamo. To Nel. Nel to moja mama. - przedstawiłam je sobie.
-Miło mi panią poznać. - Nelania uścisnęła dłoń mamy i lekko się uśmiechnęła.
-Mi również.
~Izzy~
-Rusz się tato! - poganiałam go.
-Jejku po co kazałaś mi się tak odstawić? - ojciec stał przed lustrem i co chwila poprawiał krawat.
-Ma się powody. - uśmiechnęłam się lekko. - Jeszcze on się spóźnia co za bałwan! - chodziłam zdenerwowana. - No w końcu! - krzyknęłam, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. - Tato chodź. - pchnęłam go w stronę podwórza.
-Dzień dobry panu. Gustownie pan wygląda. - przywitał się Dom. - Cześć kochanie. - cmoknął mnie w policzek.
-Ta cześć. Wsiadać i jechać. - powiedziałam zła.
-Coś czuje, że to dopiero początek. - zaśmiał się cicho mój chłopak.
***
Staliśmy przed domem Sebastian'a. Tata ciągle próbował się dowiedzieć po co tu przyjechaliśmy.
-Dowiesz aię w swoim czasie. - powtarzałam, a on gadał coś pod nosem.
Zapukałam do drzwi i chwilę potem w progu stał Sebastian.
-Oo już jesteście. - uśmiechnął się szeroko.
-Izzy... co robimy w domu Sebastian'a? - spytał ojciec.
-Dowiesz się w swoim czasie. - powtórzyłam.
-Płyta Ci się zacięła, czy co? - tata zciął mnie wzrokiem. Weszliwszy do środka skierowałam się do salonu.
-Dzień Dobry proszę pani. - uśmiechnęłam się szeroko do mamy Seb. - O cześć Nel. - pocałowałam dziewczynę w policzek. - Tato... przedstawiam Ci... - zacięłam się.
-Alice. - dokończyła jego rodzicielka.
-Alice? - Derek stał jak idiota i się jej przyglądał.
-Derek... - uśmiechnęła się lekko. Ojciec zrobił kilka kroków w jej stronę.
-Alice! - wziął ją w swe ramiona. Mocno ją obiął. - Nie wiesz jak tęskniłem.
-Ty? Taki drań jak ty tęsknił? - Pani Alice spojrzała głęboko w jego oczy.
-Tak. Za taką świruską jak ty, to każdy by tęsknił. - zaśmiał się cicho.
-Ale... wyjechałeś... - twarz kobiety zezłościła się. - Zostawiłeś mnie samą. Na dodatek w ciąży!
-Alice, przepraszam. Mogłem powiedzieć, że jestem żonaty, ale bałem się, że mnie nie zechcesz. - mój ojciec płakał. Rozumiecie?! Płakał! - Gdy wyjechałem ciągle myślałem o tobie. Bałem się wrócić... - ojciec lekko musnął jej usta.
-Hgyhm . - kaszlną teatralnie Seb. - My tu jesteśmy.
-I jesteśmy trochę głodni. - pogłaskałam się po odstającym brzuszku.
-Już już. - usiedliśmy na krzesłach. - Smacznego. - mama Sebastian'a nałożyła nam kolacje i zaczęliśmy jeść.
~3 miesiące później~
-Kochanie... - usłyszałam JEGO głos nad uchem. - Wstawaj.
-Mhmm... - mruknęłam.
-Kochanie. - Dom lekko pocałował mnie w ramie.
-Mamusiu jeszcze 5 minut. - wyszeptałam.
-Nie ma pięciu minut. Wstawaj! - ściągną ze mnie kołdrę odkrywając moje nagie ciało.
-Zimno! Oddawaj mi to! - krzyknęłam.
-Oo nie! - zaczął uciekać po pokoju. Włożyłam szlafrok i weszłam do łazienki. Wchodząc pod prysznic uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze. Ktoś wszedł za mną do pomieszczenia. - Szzkaaarbieee. - dołączył do mnie pod prysznic. - Śliczna. Słodka. Kochana. Moja. Tylko moja. - całował mnie w szyje.
-Co już zrobiłeś? - spojrzałam w jego ciemne oczy.
-Ja? Nic. - uśmiechnął się.
-Jasne... jasne. - pomógł mi się umyć, a chwilę potem byliśmy już w drodze do szkoły.
Oczywiście było dawno po ósmej, więc na lekcje dotarłam dwadzieścia minut później.
-Dlaczego się spóźniłaś? - naskoczyła na mnie nauczycielka.
-Kołdra nie chciała mnie puścić. - uśmiechnęłam się i powędrowałam na krzesło. Usiadłam wygodnie słuchając jej przemowy na temat spóźniania się. Niespodziewanie na moim zeszycie znalazła się mała karteczka.
"Co się stało?"
Odpisałam:
"Zaspałam."
Odsunęłam kartkę do Ellen, ale w złym momencie bo nauczycielka to zauważyła.
-Izzy Green! Co to ma być?! Spóźniasz się na lekcje, a na dodatek piszesz sobie liściki?! Do tablicy! - krzyczała. Podniosłam się z krzesła i ruszyłam w stronę środka sali. - Napisz mi wszystkie wzory chemiczne sprzed trzech lekcji.
-Jasne już pędzę. - odpowiedziałam.
-Czy ty masz mnie za idiotkę? - stanęła na przeciwko mnie.
-Mam mówić prawdę, czy kłamać? - uśmiechnęłam się chytrze.
-Do dyrektora! - wskazała palcem drzwi.
-Spokojnie, a i palcem się nie pokazuje. - zabrałam torbę spod ławki. - Do widzenia. - pomachałam jej odchodząc.
-Zaczekaj! - zawołał za mną znajomy głos, gdy byłam na korytarzu. Odwróciwszy się ujszałam bliźniaczki.
-Co tam? - przytuliłam je.
-Zasrany motocykl. Nie chciał odpalić. - skarżyła się Mia. Obie były miłośniczkami motoryzacji. Brały udziały w różnych wyścigach.
-Mhm... - uśmiechnęłam się szeroko.
-A ty? - spytała Hope.
-Co ja? - spojrzałam na nią.
-Czemu nie jesteś na lekcji.
-Aaa. Spóźniłam się na lekcje, później przyłapała mnie na pisaniu liścików i no powiedziałam, znaczy ona tak zrozumiała, że jest idiotką. Wysłała mnie do dyrka. - zaśmiałam się. - Dobra ja lecę bo będzie gorszy przypał.
-Narka.
-Paa.
Przeszłam przez korytarz, zapukałam do drzwi gabinetu pani Darky.
-Proszę Izzy. - zawołała zza drzwi. Ygh zapewne nauczycielka ją zawiadomiła o tym, że mam do niej wpaść.
-Dzień dobry. - weszłam do środka i usiadłam na fotelu.
-Witaj. - posłała mi szczery i pełny współczucia uśmiech. - Po raz kolejny nieźle dogadałaś pani Hav.
-Ja tylko się spytałam, czy mam być wobec niej szczera.
-Mhmm. Posłuchaj ostatnio bardzo często znajdujesz się w moim gabinecie. Nie podoba mi się to. Jeśli jeszcze raz się to wydarzy będę musiała wydalić cię ze szkoły. - zapisała coś w notesie.
-Dobrze wiedzieć. Mogę już iść? - wstałam z fotela.
-Jasne. Dowidzenia. - ponownie uśmiechnęła się.
-Taa. - wyszłam trzaskając drzwiami. Było po dzwonku na przerwę, więc moja paczka musi siedzieć pod wierzbą.
Zbiegłam ze schodków i zrobiłam wejście smoka. Przepraszam wyjście. Wszystkie oczy skierowały się w moją stronę. Dom na mój widok uśmiechnął się.
-Kooochaaanieee. - zawołał na cały głos.
-Zamknij się. - kopnęłam go w kostkę.
-Aż tak źle? - spytała Ellen.
-Mało powiedziane. Jeśli jeszcze raz znajdę się w jej gabinecie zostanę wywalona. - usiadłam na kolanach Dominic'a.
-Ale zaraz koniec roku. - odezwała się Nel.
-No właśnie! Jejku ja nie umiem siedzieć cicho. - kręciłam głową.
-Więc musisz uważać. - Dom wyszeptał w moje włosy.
-Ale ja nie umiem. - pogłaskałam się po brzuchu bo dzidziuś się przekręcił.
-To się naucz. - zaśmiał się Seb.
-Zamknij się tam braciszku. - pokazałam mu język.
-Izzy... spotkamy się dziś? - spytała Hope.
-O nie nie nie nie nie! Ona jest dziś moja. - Dom przytulił mnie do siebie.
-Ej nooo. - krzyknęła Ellen.
-Coo? - spytał Eric.
-Jajeczko. - mruknęła cicho.
-A może i dwa, a pomiędzy nimi parówka. - zaśmiał się chłopak.
-Ty to masz mózg! - wybuchłam śmiechem.
-Ja nie mam mózgu! Jestem mężczyzną bez mózgu. - krzyknął Er.
-Tak, tak... to prawda. - zaśmiała się Hope.
-Eeeej! - chłopak objął ją ramieniem.
-Zabieraj te łapy. - strzepnęła jego dłoń.
-Nie złość się piękna. - cmoknął ją w policzek.
-Idiota. - mruknęła.
***
Siedziałam na łóżku i zajadałam się czekoladowymi lodami. Za pół godziny ma przyjść Dominic i chce mnie gdzieś zabrać. W telewizji leciał jakiś durny film.
Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę. - powiedziałam.
-Nie wolno tak gadać z pełną buzią! - do pokoju wszedł Dominic.
-Miałeś być za pół godziny! - rzuciłam w niego łyżeczką.
-Ej! Ja chcę żyć! - krzyknął.
-Sorki. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Spoko. Możemy już iść?
-Daj mi 10 minut tylko się przebiorę.
-Czekam.
-Ej, a jak mam się ubrać? Nie wiem, gdzie mnie zabierasz... - stałam przed szafą szukając czegoś na siebie.
-Ubierz się jak Ci będzie wygodnie, ale i elegancko. - zaśmiał się. Wzięłam odpowiedni strój i weszłam do łazienki.
Po 15 minutach siedziałam już na siedzeniu w samochodzie. Dojechaliśmy na pod wzgórze.
-No chyba nie myślisz, że będę tam wchodziła. - odezwałam się.
-Nie ma takiej potrzeby. - uśmiechnął się pod nosem. Objechał górkę, przed kolejnym zakrętem nałożył mi na oczy chustkę. Dojechaliśmy jeszcze kawałek i pomógł mi wysiąść z samochodu.
-Co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam, gdy podniósł mnie.
-Nie odzywaj się przez chwilę. - wyszeptał. Postawił mnie i powoli zdjął chustę. Moim oczom ukazało się piękne wnętrze domu. Stałam w kuchni.
-Gdzie jesteśmy? - spytałam cicho.
-U siebie. - objął mnie od tyłu. - Podoba się?
-Co masz na myśli mówiąc "u siebie"? - odwróciłam się do niego przodem.
-To... - wskazał na kuchnie. - Jest nasze.
-To znaczy, że tu mieszkamy?! - krzyknęłam.
-Tak. - uśmiechnął się.
-Jejku! - wtuliłam się w niego.
-Chodź pokaże Ci resztę. - złapał mnie za dłoń i weszliśmy do salonu. Ciemne meble idealnie kontrastowały się z jasnym kolorem. - Masz ochotę zobaczyć naszą sypialnie? - spytał.
-Mhm. - powiedziałam cicho. Weszliśmy po schodach. Pozwolił otworzyć mi drzwi. Powoli nacisnęłam klamkę i ujrzałam śliczny pokój. - Jak to zrobiłeś?! - spojrzałam w jego oczy.
-Z małą pomocą przyjaciół. - uśmiechnął się. - Najlepsze zostawiłem na koniec. - Otworzył drzwi, które znajdowały się w naszej sypialni. W środku znajdował się słodki dziecięcy pokoik.
-Jejciu…. Kotek to jest boskie. – pocałowałam go w usta.
-Izzy jest jeszcze jedna sprawa… - zaczął.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Powróciłam :3
Szczęśliwi?!
Postanowiłam, ze dalej będę ciągnąć te wypociny <3
Ale nie będą zbyt często…
Rozdział jest jaki jest… :<
Jak sądzicie co będzie dalej ? :D
Następny jak będę miała wene :)
Wasza Alexis :*
WIELKI POWRÓT, no wreszcie już nie mogłam się doczekać!
OdpowiedzUsuńHihihihi nie wiem co bd dalej, ale czekam z niecierpliwością! :)
Natalia .
O boże tak się ciesze! Rozdział świetny. Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńNARESZCIE! <3 a rozdział świetny :3 czekam nn <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ;) spoko rozdzial :)
OdpowiedzUsuń