sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 6. "Sorry, ale NIE bo troche seplenisz"




/ Siedziałam w pokoju miedzy książkami i uczyłam się do testu z matmy. Trochę zajęło mi zrozumienie tematu, ale to moja kara. Może gdybym chodziła do szkoły coś bym zrozumiała. Obiecałam mamie, ze jak się nauczę to do niej wpadnę. Dalej się o mnie troszczyła, bolało mnie tylko to, ze z dnia na dzień jest coraz gorzej. Lekarze mówili, ze wytrzyma zaledwie kilka miesięcy. Nie chciałam jej stracić bałam się zostać sama z ojcem. Bałam się go... Po dwugodzinnym uczeniu się postanowiłam wybrać się do mamy. Zbiegłam z uśmiechem po schodach, ale uśmiech zniknął mi szybko, gdy zobaczyłam ojca stojącego w korytarzu.
-Gdzie się panienka wybiera? - spytał lekko podpity
-Do mamy - powiedziałam wkładając buty
-Twojej matki już NIE ma! Teraz to ja będę Ci mówić co masz robić - jego słowa zabolały, nie wytrzymałam i wybuchłam:
-Myślisz, że jak mama odejdzie to będziesz mógł robić ze mną co Ci się tylko podoba? To się grubo mylisz! Nawet gdybym miała siedzieć głodna nigdy nie będę się ciebie słuchać. Nie istniejesz w moim życiu! - ostatnie słowa wypowiedziałam z taką złością, że o niemal go uderzyłam.
-Słuchaj no szczeniaku, już Ci raz mówiłem, że jesteś zbyt mała na to by mi tu mówić jaki jestem. Albo będziesz robić co chce - podszedł bliżej i złapał mnie za włosy - Albo powyrywam Ci te kudły. Rozumiesz?
-Sorry, ale NIE bo trochę seplenisz - uśmiechnęłam się krzywo - A teraz puść moje włosy, no chyba, że chcesz bym zrobiła coś nie miłego.
-Ty szczurze! - złapał mnie za szyję i przycisnął do ściany - Jesteś jak swoja matka. Prawdziwa kur*a.
-Puszczaj mnie! - krzyknęłam.
-Zamknij się! - uderzył mnie w twarz. Policzek zapiekł jak diabli.
-Jesteś frajerem! Nie wiem jak mama mogła się za kogoś takiego jak ty wyjść! Za takiego ch*uja! - wtedy pierwszy raz w wieku 15 lat na niego przeklęłam. Musiałam to zrobić inaczej by mnie nie puścił./
Stałam na środku sali nie wiedząc co mam zrobić. Kilka par oczu była wpatrzona we mnie. Stałam tak jak slup soli.
-Zatańczysz coś w końcu, czy nie? - spytała blondynka siedząca za stołem. Miała pełno pudru na twarzy i mocno pomalowane oczy. Plastik, pierwsze słowo, które przyszło mi na myśl, gdy ją zobaczyłam.
-Mhm...-poprosiłam Dom'a o włączenie muzyki. Wykonałam parę salt, gwiazd, a na koniec zrobiłam szpagat.
-No dobra - zaczęła Bondi - Jesteś dość dobra. Więc. Jesteś w drużynie. - Ellen rzuciła mi się w ramiona i głośno pisnęła:
- Nie wierzę! Jesteś tu! Omg! Jak super! - skakała. Podbiegłam z szerokim uśmiechem do Dominic'a po MP3.
-Gratulacje maleńka! - podał mi urządzenie - Nie słuchaj Megan* to zakochany w sobie plastik. Dała byś się namówić na kawę? Po lekcjach?
-Hmm za "maleńka" powinnam Ci jaja urwać, ale wybaczę jak dostanę coś fajnego - Dom nie wiele myśląc pocałował mnie w policzek
-Tyle wystarczy? Maleńka?
-Nie o to mi chodziło, ale było miło - zarumieniłam się
-Czyli jeśli za każdym razem powiem "maleńka" będę mógł całować cię w policzek? - spytał cicho
-Może. A co do sprawy z kawą to czemu nie. Czekaj na mnie o 14.40 pod szkołą.
-Ok maleńka - dostałam buziaka - Moja maleńka  - znów i tak cała drogę do sali pod, która mnie odprowadził.
-On jest nieźle stuknięty - wyszeptała Ellen, gdy usiadłyśmy w ławce.- Zabujał się w tobie...
-W mnie?! Chyba Cię pogięło! - wybuchłam cichym śmiechem
-No, a co nie? Jesteś śliczną dziewczyną.
-Chyba w twoich snach. - uderzyłam ją w ramie, a ona oddała mi uderzając mnie w brzuch. - Auć to bolało - i tak właśnie przez głupią zabawę dostałyśmy karę od wychowawczyni. Ale nie była to wielka kara, nie mogłyśmy wychodzić z klasy przez dwie kolejne przerwy i napisać 1000 razy "Nie będę biła innych."

~Dominic~

-Hej maleńka. - pocałowałem ją w policzek
-Wiesz co Dom? Coraz bardziej podoba mi się słowo "maleńka" - uśmiechnęła się, a ja objąłem ją niepewnie ramieniem.
-O proszę kogo my tu mamy? - przed nami ujawnił się Owen
-Czego chcesz? - warknąłem. Nienawidzę go! To zadufany w sobie pacan.
-Chce tą lalkę, która powinna stać obok mnie, a nie ciebie.
-Lalkę?! Zaraz będziesz miał lalkę. - krzyknęła Izzy
-Spokojnie laleczko - zakręcił sobie jej włosy na palcu
-Zostaw ją! - nie wytrzymałem - Jak nie zauważyłeś ona nie chce z tobą gadać.
-Oj spokojnie Pads bo jeszcze będziesz chciał się bić, a ja tego bym Ci nie radził. - Owen odwrócił się i odszedł wolnym krokiem
-Frajer - mruknąłem
-Nie wnikaj, idziemy? -przytuliła się do mnie, a ja ją mocniej objąłem.
-Num, o patrz! Ellen idzie z Matty. Zabierzemy ich na kawę?
-Noo możemy - przytuliła się jeszcze bardziej.
-Ellen! Matty! - krzyknąłem i im pomachałem
-Co tam? - spytał Sandy, gdy już do nas doszli.
-Idziemy na spacer. Idziecie z nami? - wyprzedziła mnie Iz
-Num, czemu nie. - odpowiedziała Tantan.

~Izzy~

-Miło było, prawda? - wracaliśmy ze spaceru. Ellen i Matty dawno już poszli. Zostałam tylko  z Dominic'iem.
-Z tobą zawsze jest miło. - objął mnie
-Dzięki - uśmiechnęłam się pod nosem. Lubię jego towarzystwo. Czuje się taka bezpieczna. Jakbym znała go od dawna. Nagle Dom się zatrzymał - Zechce pan mi wytłumaczyć, co pan wyprawia?
-Izzy nie wytrzymam tego dłużej. - zaczął, ale po chwili przerwał.
-Czego nie wytrzymasz?
-Zakochałem się w tobie- Wiem głupie co nie? Zakochać się od pierwszego wejrzenia. Ale wtedy, gdy  wpadliśmy na siebie, poczułem, że jesteś tą jedyną. Przepraszam. - spuścił głowę niczym małe dziecko, kiedy zrobiło coś złego.
-Nie masz za co przepraszać... - dotknęłam jego policzka - spójrz mi w oczy - spojrzał, ale niepewnie.
-Kocham Cię Izzy. - wyszeptał. Podeszłam bliżej i

pocałowałam go w usta.
Niespodziewanie z nieba zaczęły spadać płatki śniegu. Pierwszy śnieg w Pill
no tak już koniec października. Dalej się całowaliśmy, Dom objął mnie, a ja wplotłam dłonie w jego włosy. Gdy już się od siebie oderwaliśmy cicho się zaśmiałam.
-Mam pytanie...- oznajmił Dominic  - Czy panienka Green chce ze mną chodzić?
-Oczywiście, panie Pads - uśmiechnęłam się i dałam mu szybkiego buziaka. - Masz ochotę na gorącą czekoladę?
-Gorącą czekoladę? Bym wolał ciebie no, ale jeśli zapraszasz na czekoladę to powinno mi wystarczać. - spletliśmy nasze palce, ruszyliśmy do mojego domu.

                                                            ***

Leżałam oparta o klatkę piersiową Dominic'a, oglądaliśmy jakiś durny film. Było grubo po 21, a babci dalej nie było. Rano pojechała z przyjaciółka do miasta kilka kilometrów od Pill. Nagle zadzwonił telefon, wstałam z niechęcią i odebrałam.
-Tak słucham?
-Izzy? - usłyszałam głos babci
-Tak to ja. Coś się stało, dlaczego Cię jeszcze nie ma?
-Nie wszystko ok, ale za oknem jest straszna śnieżyca i nie będę wracała do domu. Zaproś Ellen lub kogoś tam na  noc. Ja zostanę u Marion. Śpij dobrze kochanie.
-Wzajemnie babciu - odłożyłam słuchawkę. Wróciłam do Dom'a, położyłam się obok. Dopiero teraz zauważyłam, że śpi. Ponownie wstałam i ruszyłam do telefonu. Wybrałam numer domu Dominic'a.
-Dobry wieczór, mówi Izzy Green. Wnuczka Susan z naprzeciwka.
-A tak. Witaj Izzy. Wiesz może gdzie jest Dominic? Martwię się o niego.
-Jest u mnie. Oglądaliśmy film i zasnął. Nie chcę go budzić więc proponuje by został na noc.
-A twoja babcia nie ma nic przeciwko?
-Nie, babci nie ma. Sama zaproponowała by kogoś zaprosić.
-No dobrze. Tylko niech rano przyjdzie. Dobranoc.
-Okej. Dobranoc. - podeszłam do Pads'a i pocałowałam go w policzek następnie przykryłam go kocem. Ruszyłam na górę, wzięłam szybki prysznic. Wróciwszy do pokoju zastałam zaskakujący widok. Dominic leżał na moim łóżku.
-Myślałaś, że będę spał na kanapie? - uśmiechnął się widząc moją pidżamę. - Ładnie wyglądasz.
-Dziękuje. - położyłam się obok. Objął mnie ramieniem, pocałował namiętnie w usta i odpłynęłam w głęboki sen.

------------------------------------------------------------------------------------------
Buuum! Nowy rozdział!
Uwielbiam ten rozdział, jest boski <3
Dziękuje za komentarze:)
Alexis :*

czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 5. "Mam w dupie twoje zdanie"


~Izzy~
/Miesiące mijały, a z mamą było coraz gorzej. Nie chodziłam do szkoły bo chciałam spędzić z nią jak najwięcej czasu. Wiedziałam że jej serce nie wytrzyma długo. Każdej nocy, gdy wracałam do domu musiałam posprzątać, zrobić obiad i oczywiście zapełnić lodówkę piwami. Pewnej nocy, gdy stałam przy kuchence w kuchni pojawił się ojciec.
-Gdzie byłaś?! - spytał
-U mamy. Czuje się gorzej, więc siedzę z nią całe dnie. Przeszkadza Ci to?
-Nie, ale przeszkadza mi to, że opuszczasz szkołę. Jesteś za gówniara żebyś robiła co Ci się podoba! - krzyknął
-Od kiedy się mną interesujesz? Mam w dupie twoje zdanie! Gówno mnie obchodzi co Ci się podoba, a co nie.- nie wytrzymałam i też zaczęłam na niego wrzeszczeć.
-Ty! - złapał mnie za nadgarstek - Ty jesteś za młoda żeby mi tu mówić, czy jestem dobrym, czy złym ojcem!
- Puść to boli! - próbowałam wyrwać rękę, ale on ściskał coraz mocniej
-Zamknij się! Teraz ja mówię. Jeszcze raz opuścisz szkole to inaczej sobie pogadamy. Zrozumiano?
-Nie! Obiad zrób sobie sam! Idę do Niny* - wyrwałam się i pobiegłam po torbę/
 Minęło kilka dni od mojego przyjazdu. W szkole idzie mi nieźle. Tańczę w małym domu kultury. Babcia załatwiła mi to miejsce. Bo powiedziała, że szkoda takiego talentu i nie będę się kisić w małym domku. Codziennie w czwartki tańczę sama, a we wtorki i soboty uczę na warsztatach. Z Ellen spotykamy się w czasie lekcji, a czasami wpada do mnie na herbatę lub gorącą czekoladę. Pewnie zastanawiacie się jak moje relacje z Dominic'iem. Jest dobrze, często chodzimy na spacery i dużo się śmiejemy. Szczerze? Myślałam, że będzie o wiele gorzej.
Postanowiłam włączyć komputer. Był stary, ale działał. Poczekałam chwilkę i zalogowałam się na fb. /Jak tu się zmieniło/ Miałam kilka zaproszeń do gier i wiadomość od Niny. Pytała jak mi idzie w szkole i czy poznałam jakiś ludzi. Odpisałam jej opisując Dom'a, Ellen i Matta. Przeglądając różne stronki z wiadomościami natrafiłam się na zadziwiającą wiadomość.
"Justin Bieber przyjedzie na koncert do Pill. Koncert odbędzie się 14 grudnia 2013r. To już potwierdzone przez samego J.Bieber'a."
- Nie wierzę. - wyszeptałam do siebie. Wyciągnęłam telefon ze sterty ubrań i wybrałam numer Ellen. - Hej słodka, słyszałaś nowiny?
-No hej. Jesteś z Dom'em? - zaśmiała się
-No oczywiście! Nawet jestem z nim w ciąży! -zażartowałam - Puknij sie w czółko itiotko. Dobra, siedzisz?
-Czeekaj, noo...
-Tak więc słynny Justin Bieber przyjeżdża do naszego małego miasteczka.
-Co?! Omg! Kiedy?! - krzyczała do słuchawki. Nie miałam pojęcia, że jest psychofanką JB.
- Hmm 14 grudnia. Wiec za miesiąc i kilka dni - oznajmiłam spokojnie
-Ej zaraz do ciebie wpadne - i sie rozłączyła
/No to super, przyjaźnie sie z Wielka (przez duże W)  fanka Bieber'a, co się jeszcze okaże? Że co Matty uwielbia Batman'a? W tedy bym sie załamała./Usłyszałam jak ktoś na dole puka do drzwi. Już po chwili Ellen stała w moim pokoju.
-Nie mogę w to uwierzyć! ON tu będzie! W tym małym miasteczku! Oj ja chce go poznać! MUSZE!! - rzuciła się na łóżko  i przytuliła plakat z którym przyszła.
-Aż tak? - spytałam
-Ale co "aż tak"? - odpowiedziała na pytanie pytaniem.
-No, ze chcesz go poznać. Kochasz go tak na serio? Jak Matta?
-Nie, tak jak Matta nie. Justin'a kocham bardziej - musiała poznać po mojej minie, że się zdziwiłam bo po chwili dodała - Żartuje, Matty to ten jedyny, a Justin to chłopak z super klatą, boskim głosem i jak się rusza... BUUUSTWO!
-Nigdy ciebie takiej nie widziałam. Boje się.
-Boisz? No to pacz. - Ellen zrobiła minę niczym zombi i zaczęła mnie ganiać - Jestem Zombie Ellen i chce zjeść twój mózg! Oddaj mi go! Bo jak nie to zabije cię.
-Hahahaha - brzuch już mnie bolał od tego wszystkiego. - Heej, co to gra? - usłyszałam odgłos dobiegający z podwórka.
-To chłopcy. Znów mają próbę.
-Jacy chłopcy? - zdziwiłam się
-Matty z Dominic'iem i kilkoma innymi.
-To oni mają kapele?
-Num. Od roku próbują zagrać u nas koncert, ale jak narzazie to grają na domówkach. Chodźmy do nich. - pociągnęła mnie za rękę.
-Dzień dobry, są chłopcy? - spytała pod domem Dom'a
-Tak na dole. Chyba próbują zabić mrówki. - mama Pads'a wpuściła nas do środka. El nadal trzymała mnie za ręke.
-Siemson chłopcy - przywitała się w drzwiach. Podbiegła do Matta i go pocałowała. Zobaczywszy mnie Dominic podszedł i przytulił się.
-Co tu porabiacie? - spytał
-Ellen mnie tu przyciągnęła. - posłałam mu słodki uśmiech.
-Okeeej, to usiądźcie i posłuchajcie.- El znów złapała mnie za ręce i zaczęła tańczyć. Muzyka tak mi się spodobała, że przyłączyłam się do niej.
--------------------------------
*Nina Bloom - przyjaciółka Izzy z Nowego Yorku.


Witaaaajcie! :*
Taka mała niespodzianka:)
Rozdział daje szybciej specjalnie dla mojej czytelniczki, która mnie wiecznie męczy:3
Z dedykacją dla Natalii z Natola Nowak*.*
Zastanawiam się co wam się podoba w tych moich wypocinach? Dla mnie nie są takie ciekawe.
Chciałabym jeszcze podziękować wszystkim za te miłe komentarze:)
Ja was po prostu kocham <3
Aaaa tak jeśli ktoś jeszcze nie widział to zapraszam na zwiastun, który znajduje się w zakładce pt.:"Zwiastun♥
To tyle ode mnie.
Alexis ^^



                                       CZYTASZ=KOMENTUJESZ
                         ( nawet kropką, emotikoną lub jakimiś słowami.)

niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 4. „Jeszcze raz powiesz maleńka to przywalę Ci w twarz”



~Izzy~

/Gdy mama leżała w szpitalu ojciec wyżywał się na mnie. Pewnego dnia, gdy wróciłam późno z pracy, czekał na mnie w kuchni. Wystraszyłam się jego wyrazu twarzy. Oczy miał czerwona, a ręce zaciskał tak mocno aż mu kosteczki pobladły.
-Tato, wszystko, OK? – spytałam podchodząc do niego bliżej, W jednej chwili ojciec złapał mnie za szyję i przycisnął do lodówki.
-Ja. Chcę. Piwo. – wyszeptał i mnie puścił. Od tamtej pory unikałam go jak ognia./
Był  weekend  postanowiłam przemalować pokój i trochę zmienić jego wystrój. Elllen była na treningu więc nie mam kogo poprosić o pomoc. Babcia jest na zebraniu Rady Miasta. Zostałam sama. Przebrałam się, a włosy spięłam wysoko na głowie.
-To zaczniemy wynosić powoli rzeczy.- powiedziałam sama do siebie. Włączyłam muzykę i zabrałam się do roboty.

~Dominic~

(Godzinę później)
Gdy wyszedłem z domy by wyprowadzić Pity, mojego labradora, usłyszałem głośna muzykę dobiegająca z domu naprzeciwko. Spojrzałem ku oknom i zobaczyłem Izzy, tańczyła i malowała ściany  jednocześnie. Zniewalający widok. Taka piękna dziewczyna, tak tańczy? Rzadki okaz. Potrzebujemy jej w Tygrysach. Zaprowadziłem Pity i ruszyłem ku domu Izzy by jej pomóc.

~Izzy~

Podczas malowania śmiałam się jak nigdy. Brakowało mi tego. Usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach na górę. To pewnie babcia. Klamka od drzwi się przekręciła i ujrzałam Dominic’a.
-Co ty tu robisz?! – krzyknęłam. Podeszłam do magnetofonu i wyłączyłam go.
-Tak słodko wyglądałam jak tańczyłaś. – na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech – Pomyślałem, ze przyda Ci się pomoc.
-No skoro już tu jesteś, to możesz mi pomóc. – rzuciłam w jego strone pędzlem.
-Okej, malenka.
-Jeszcze raz powiesz „maleńka” to przywalę Ci w twarz! – powiedziałam ze złością i zabrałam się za malowanie.
-Przepraszam, księżniczko. – Dom pokazawszy mi język, zaczął malować ściany. – Wiesz co? Masz ładną pupcie. – powiedział po dłuższej chwili.
-Dzięki, ale takim tekstem mnie nie poderwiesz. – uśmiechnęłam się pod nosem.
-Hmm, a jak powiem, że jesteś boska, a twoje oczy mnie rozpalają?
-Za mało.
-Trudno – złapał mnie za dłonie i pchnął na łóżko. Zmoczywszy  pędzel w farbie zaczął malować moje ubranie.

-Ej! Przestań! – krzyczałam śmiejąc się. – Pacz ty! – udało mi się jakoś uciec, więc teraz ja malowałam go. W pewniej chwil do pokoju weszła babcia.
-Co tu się dzieje? – zapytała ze śmiechem na nasz widok.
-Witam panią. – Dom uchylił się przed babcią niczym sługa przed królową. – Jestem Dominic Pads i mieszkam naprzeciwko. Izzy poprosiła mnie o pomoc przy pomalowaniu pokoju.
-Hej babciu – pomachałam z drugiego końca pokoju.
-Oj dzieciaki, dzieciaki. Umyjcie ręce i zejdziecie na dół, zrobię coś do jedzenia.
-Dobrze. Chodź Pads. – ruszyliśmy razem do łazienki. Pomogłam dla Dominic’a umyć dokładnie twarz. Był bardziej upaćkany niż małe dziecko bawiące się farbami. – Jesteś dość przystojny. – wypaliłam niespodziewanie.
-Dziękuje młoda damo. – uśmiechnął się słodko. Zeszliśmy na dół,a  w kuchni było już przygotowane jedzenie.
-Co to? – zapytałam siadając do stołu
-Czekoladowe naleśniki. Zaraz dam wam swój własny syrop z orzechów.
-Masz super babcie. – wyszeptał przystojniak
-Wiem, dlatego ją kocham.
------------------------------------------------------------------------------------------ 
Taak wiem krótki :( 
Przepraszam, ale tak czasami będzie jeden krótszy, drugi dłuższy.:>
Postaram się dawać częściej rozdziały :)
PRZEPRASZAM ZA KAŻDY BŁĄD!
Alexis :*

Czytasz? Skomentuj! Nie zajmie Ci to dłużej niż minute. Więc co Ci szkodzi? 
Czytasz = Komentujesz

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 3. „Nie zła dupa maleńka”



~Izzy~
/Właśnie wróciłam ze szkoły w domu było cicho. Z salonu dobiegał tylko chrapanie ojca, mamy nigdzie nie było. Wbiegłam do jej sypialni. Leżała tam, blada, podbiegłam do niej. Dotknęłam dłoni była lodowata. Wystraszona zadzwoniłam po karetkę. Ojciec w to nie wnikał, mruknął coś pod nosem i wrócił do picia./
-Izzy wszystko dobrze? – ze snu wyrwał mnie głos babci
-Tak. Wszystko ok…- babcia wyglądała na wystraszoną
-Krzyczałaś. Iz to był tylko sen- głaskała mnie po głowie
-Wiem babciu, ale była tam…- łzy leciały mi po policzkach
-Ćśśśś, Izzy ja wiem. Mi tez jest ciężko, ale trzeba żyć dalej. Dobra leć do łazienki ogarnij się i zejdź na dół. Przygotuje Ci śniadanie. – wzięłam ubranie i pomaszerowałam w kierunku łazienki. Przebrałam się, a włosy spięłam w koka.
-Lubię jak masz warkocz. Wtedy twoje włosy wydają się takie grube. – babcia stała w kuchni i nalewała sok do szklanek.
-One i tak są grube. Przydałoby się je podciąć – usiadłam do stołu i zaczęłam jeść grzanki – Co to za pasta?
-Z wiśni, twarogu i kawałków czekolady. Spróbuj.- zachęciła. Nałożyłam na grzankę. Słodki smak rozpieszczał moje kubki smakowe
-Bossskie – przełknęłam ostatni kęs. Zadzwonił telefon. Babcia odebrała.
-O witaj kochanie. Tak jest. Już daje. – mówiła – Ellen Tantan
-Heej- przywitałam się- Zapewne z buta. Hmm czemu nie, okej czekam. – odłożyłam telefon na miejsce – Jadę z El.
-Kochanie, wiesz czym ona jeździ? –spytała babunia
-Eee nie.
-Motocyklem, wielkim motocyklem – musiałam zrobić wielkie oczy bo babcia zaczęła się śmiać – Żartuje, jeździ starym samochodem rodziców. Leć po torbę.

***

Właśnie zajechałyśmy na parking. El zaparkowała obok dużego jeep’a. Wysiadłyśmy równocześnie, razem z nami jakiś chłopak.
-O Ellen, widzę, że już nie jeździsz rowerem – wybuchł śmiechem – Kogo my tu mamy? Nowa dziewczynka w naszej szkole? –Objął mnie ramieniem
-Spadaj Owen, ona jest ze mną. Na pewno nie chce z tobą gadać – El pociągnęła za mój rękaw
-Nie zła dupa maleńka – te słowa chłopak skierował do mnie. Nie wiele myśląc pokazałam mu środkowy palec. Koledzy Owen’a wybuchli śmiechem, a ja z Ellen przybiłyśmy piątkę. Gdy byłyśmy za rokiem zadałam pytanie.
-Owen Black – oznajmiła – jest w szkolnej drużynie koszykarskiej. Myśli, że jest super. Tak naprawdę to cienias. Nawet ty byś mu dokopała.
-Eej! – dałam jej kuśca w bok – Nawale każdemu typkowi który stanie mi na drodze. – mówiąc te słowa wpadłam na jakiegoś chłopaka . Wysypały mi się książki i pomieszały z jego. – Uważaj jak chodzisz!
-Sorry, ale to ty powinnaś uważać. – oznajmił. Zebrałam książki i zeszyty, ruszyłam w stronę Sali 169.
-Co to za typek? – zgadałam El po drodze.
-Dominik Pads. Obrońca w szkolnej drużynie. Nie złe z niego ciacho. – Ellen uśmiechnęła się pod nosem,. – nagle jakiś chłopak podbiegł i wziął Ellen na ręce, poczym zakręcił kilka razy. Dziewczyna krzyczała wniebogłosy. – Matty postaw mnie! – chłopak zrobił to co kazała, potem wpił się w jej usta niczym pijawka.
 -Izzy to Matty, mój chłopak. Matty to Izzy, dziewczyna, o której Ci opowiadałam.
-Hej – podał mi dłoń, a ja ją uścisnęłam. Miał zniewalający uśmiech. Był blondynem, do tego przystojnym blondynem.

***

Gdzie ten zeszyt?! Przeszukałam trzy razy torbę, cały dom. WSZYSTKO! Nigdzie go nie było. Chwilka, miałam go w szkole, po tom jak zderzyłam się z tym czarnowłosym chłopakiem, nie widziałam go. Zbiegłam na dół, łapiąc telefon.
-Ellen, masz może numer Dominic’a? Chyba zgarnął mój zeszyt – zanotowałam numer – Dziękuję. – odczekałam krótką chwilkę i zadzwoniłam do niego.
-Dzień Dobry. Czy jest Dominic? Mhm dobrze zaczekam.
-Cześć, kto mówi? – usłyszałam jego głos
-Emm, jestem Izzy, wpadłeś na mnie…
-Ty wpadłaś na mnie – przerwał mi
-Okej, wpadliśmy na siebie i chyba wziąłeś mój zeszyt.
-Jak wygląda?
-Taki fioletowy z zielonymi wzorkami.
-Noo mam.
-Mógłbyś mi go oddać? Jest dla mnie bardzo ważny.
-Hmm oddam jeżeli spotkamy się na kawę.
-Okej. Gdzie i kiedy? – zapytałam. Wiem to dziwne spotkać się z chłopakiem, którego nawet nie znam.
-Na rogu twojej przecznicy.
-Skąd wiesz gdzie mieszkam?
-Ma się wtyki. To na rogu o 16.30.
-Okej, narka.
-Cześć- odłożyłam telefon na miejsce. Pośpiesznie wbiegłam na górę się przebrać. Dziś było dość ciepło jak na koniec października, wiec postanowiłam założyć sukienkę. Zjadłam jeszcze obiad, który babcia mi zostawiła i mogłam już wyjść. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę miejsca spotkania.

~Dominic~

Sam nie wiem czemu poprosiłem o te spotkanie. Gdy na mnie wpadła poczułem jakieś mrowienie w brzuchu.
-Mamo wychodzę! – zawołałem z kuchni, gdy zobaczyłem jak Izzy wychodzi z domu – Nie czekaj na mnie z obiadem. – Złapałem zeszyt i wybiegłem na podwórko. Podbiegłem do niej, zakrywając oczy – Zgadnij kto to? – wyszeptałem do jej ucha
-Hmm pomyślmy… chłopak, który na mnie wpadł na mnie w szkole i zgarnął mój zeszyt?
-Brawo. Ale po raz setny Ci mówię, ze to ty na mnie wpadłaś.
-Chciałbyś – pokazała mi język – Tak więc mieszkasz na przeciwko?
-Num. Idziemy na spacer?
-A nie mieliśmy iść na kawę? Jeszcze gdzieś mnie zaciągniesz i co będzie? – zaśmiała się. Ma słodki śmiech.
-Tak, oczywiście. Gdybym chciał to bym zrobił to teraz złapałem ją za ręce i pociągnąłem do siebie. Wyszło na to, ze przytuliłem ją. – Ehh sorki. To co idziemy na kawę, a potem spacer?
-Dobry pomysł – powiedziała speszona.

----------------------------------------------------------------------------------------------
Noi jest! Dodałabym wcześniej, ale nie miałam czasu przepisać.
Hmm, chciałabym złożyć życzenia dla mojej czytelniczki.
Natalce z Natola Nowak :)
 Wszystkieeego Najlepszego, co tylko sobie zapragniesz :*
Alexis <3