sobota, 21 grudnia 2013

Rozdzial 9. "No to teraz jedziemy w krzaki"



/Po tym wszystkim postanowiłam, że przeprowadzę się do Niny. Jej rodzice nie mieli nic przeciwko bym się do nich wprowadziła, wiedzieli jaką mam sytuację w domu. Gdy tylko spakowałam torby, zniosłam je na dół. Zajrzałam ostatni raz do sypialni mamy, łzy same pociekły mi po policzkach. Nagle na moim prawym ramieniu pojawiła się duża męska dłoń.
-Co ty wyprawiasz? - usłyszałam zachrypnięty głos ojca.
-Nie intere. - strzepnęłam dłoń i ruszyłam w stronę korytarza.
-Smarkulo, pytam co ty wyprawiasz?! - ruszył wolnym krokiem. - Odpowiesz normalnie, czy nie?
-Hmm, pomyślmy. NIE. - uśmiechnęłam się sztucznie. Założyłam kurtkę i buty, już sięgałam do klamki, gdy ojciec szarpnął mnie za włosy.
-Chyba mnie z kimś pomyliłaś koleżanko. - uderzył mnie w twarz, a po chwili poczułam ostry ból w okolicach żeber. Ten frajer kopnął mnie w brzuch! Osunęłam się po ścianie, czułam jak lepka maź dostaje się do ust.
-Jesteś nikim. - wysyczałam.
-Zamknij się! - po raz kolejny dostała w twarz. On chyba nie wie jak to jest być bitym. Obiecuje, że kiedyś tak mu przywalę aż łeb mu z szyi odpadnie. - Za godzinę ma być obiad. - ruszył do pokoju.
-Chyba śnisz. - wyszeptałam. Siedziałam tam chyba z półgodziny, ale musiałam się podnieść i uciec. Tak też zrobiłam, potem ruszyłam do Niny. Jej dom stał kilka domków dalej. Zapukałam.
-Izzy! Kochanie! Z tobą trzeba do szpitala! - krzyknęła na mój widok mama Nin.
-Nie, nie trzeba. - syknęłam z bólu. - Jednak trzeba. - zakręciło mi się w głowie. Upadłam./
-Izzy Green! - ze snu wyrwał mnie krzyk pani Hag. - Czekam na odpowiedź na moje pytanie. Odpowiesz?
-Hym. Nie proszę pani. - wymamrotałam przeciągając się - Powiedzmy, że pani zanudza. Ględzi i ględzi w kółko to samo! Zasypiam.
-Izzy co w ciebie wstąpiło? - spytała
-W mnie? Nic. Po prostu mówię co myślę. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Wiesz co? Idź ty lepiej spać bo dobijasz.
-Dziękuje. - położyłam się na ławce i zasnęłam.
-Izzy, kochanie. - ktoś dotykał mojego policzka, otworzyłam oko i ujrzałam Owen'a.
-Kochanie? Dobrze usłyszałam?
-Tak kochanie, dobrze usłyszałaś. - wyszeptał mi do ucha.
-Mniejsza o to. Co ty tu robisz? Przecież jest w klasie wyżej.
-Pani Hag poprosiła bym Cię obudził bo przespałaś lekcję i przerwę.
-Naprawdę? Omg!  - pośpiesznie wstałam, chwyciłam torbę i wybiegłam z klasy. Po chwili usłyszałam cichy śmiech Owen'a. - Idiota! - zauważyłam Ellen i Matty'ego przy mojej szafce.
-Ooo śpioszek... - uśmiechnął się od ucha do ucha Mattheow. - -Blondynek nie przeginaj! - udałam, że go uderzam, a on zrobił unik. - No co lub na kogo czekacie?
-Dominic'a. - powiedziała El. Zza rogu wyłoniła się czarna czupryna, ukryta pod full-cap'em.
-Witaj kochanie.- przywitał się, a ja w zamian pocałowałam go w policzek.
-Siemson stary. - chłopcy przybili piątki, a Ellen go przytuliła.
-Izzy. - usłyszałam Owen'a - Możemy pogadać?
-Tak, czemu nie. - chciałam ruszyć w kierunku chłopaka, ale Dom nie chciał puścić mojej dłoni. - Zaraz wrócę.
-Na pewno?
-Tak. - cmoknęłam go w nosek. -Tak więc słucham... - powiedziałam, gdy oddaliliśmy się o kilka kroków.
-Myślałem sobie, czy może poszła byś ze mną na kawę? - blondyn podrapał się po głowie.
-Owen posłuchaj. JA. MAM. CHŁOPAKA. TY. MASZ. DZIEWCZNE. MÓJ. CHŁOPAK. MNIE. KOCHA. A. JA. GO. Więc sorki, ale nie.
-Po pierwsze nie mam dziewczyny. Po drugie nie chce mu Ciebie odbić.
-Ale i tak nie. Zrozum ty jesteś pajacem, a ja niezła laską. Będę lecieć. Naraska.
-Taaa paaa.
Podbiegłam do przyjaciół i mocno przytuliłam Dominic'a.
-Czego chciał ten cymbał? - poczułam jak mój chłopak zaczyna robić się zdenerwowany.
-Spokojnie... - pogłaskałam go po plecach. - Chciał abym poszła z nim na kawę, ale...
-Zabiję gnoja. - warknął.
-Ale mu odmówiłam. -dokończyłam.- Dom! Ogarnij się! Mam dość twojej zazdrości. Kocham tylko Ciebie, zrozum to.
-Przepraszam. - powiedział szeptem. Usłyszałam jak Matty od kaszluje, a po chwili Dominic dodał. - A tak mam coś dla Ciebie. - wyjął z kieszeni małe pudełeczko i podał mi je.
-Dziękuje. - uśmiechnęłam się na widok naszyjnika. - Ale z jakiej to okazji?
-Dziś są twoje urodziny, nie pamiętasz? - zdziwiła się Ellen.
-O kurdę! Na śmierć zapomniałam. - pacnęłam się dłonią w czoło. - Hmm, a skąd wy wiedzieliście? Nie przypominam sobie żebym wam o tym mówiła.
-Od twojej babci. - uśmiechnęła się blado El. /Co ona ukrywa? Muszę się dowiedzieć./
-Hej, Ellem nie powinnyśmy iść na WF? - pociągnęłam ją za rękaw w stronę sali gimnastycznej. Wysłałam buziaka dla Dominic'a i zaatakowałam Tantan pytaniami.
-Co Cię gryzie? Co moja babcia ma do tego? Kiedy z nią gadałaś?
-Hym? Spokojnie, po prostu chciałam wiedzieć kiedy moja przyjaciółka ma urodziny. - otworzyła drzwi do szatni.
-Mhmm....

***

Musiałam wracać sama. Ellen źle się poczuła na wf'ach, a chłopcy skończyli godzinę wcześniej. Więc czekał mnie długi spacer. Szłam rozmyślając o ojcu. Ciekawe co u niego słuchać. Naglę zatrąbił samochód. Podskoczyłam wystraszona.
-Hej maleńka! - zza okna wystawała głowa Owen'a. - Podwieźć Cię?
-Nie dzięki! - odpowiedziałam - Chociaż wiesz, czemuż nie. - otworzyłam drzwiczki od strony pasażera i wskoczyłam na miejsce.
-No to teraz jedziemy w krzaki. - zaśmiał się. /Miał słodki śmiech./
-Ej, nie żartuj. Znam karate. - również się zaśmiałam.
-Izzy, szczerze? Ja na prawdę nie chcę mu Ciebie odbić. Widzę jak na ciebie patrzy.
-Owen! Zamknij się! Nie chcę o tym gadać. - pogłośniłam radio i wsłuchałam się w piosenkę. Chwilę potem staliśmy już pod moim domem. - Dzięki za podwiezienie. - otworzyłam drzwiczki.
-Izzy, dasz swój numer?
-Eh... - westchnęłam - Daj długopis i kartkę. - podał mi wyjmując ze schowka. Zanotowałam mu numer podpisując się na dole. - Dobra narka.
-Dziękuje! A tak po za tym wszystkiego naj naj! - krzyknął jak już zamknęła drzwiczki i ruszyłam w stronę domu. Otworzyłam drzwi z mega siła. O mały włos ich nie wyważyłam. Rzuciłam torbę na półkę, a buty i kurtkę do szafy. Weszłam do pokoju. Na sofie siedziała trójka moich przyjaciół oraz babcia.
-Ee co ty się dzieje? - wyjąkałam.
-Taka mała niespodzianka. - uśmiechnęła się babcia. - Tak więc moja kochana wnusiu... Wszystkiego Najlepszego!
-Dziękuję! - z oczu popłynęły mi łzy radości.
-To ode mnie i Matt'a. - powiedziała El podając mi gigantycznego misia. /Jak wcześniej mogłam go nie dostrzec?/
-Ooo słodkieee. Mam tylko jedno  pytanie. Ile to, to ma metrów?
-Ok dwóch. - rozpromienił się Matty.
-Mhm.... Hym od dziś będziesz Jake!  - spojrzałam w stronę Dominic'a. Siedział z założonymi rękoma i unikał mojego wzroku. - Dom o co Ci znów chodzi?
-Mi?! O wszystko! Mam tego dość! Obiecuje, że go zabiję! - krzyknął.
-Ty masz dość? To chyba ja powinnam mieć dość Ciebie! Ciągle jesteś zazdrosny! Nie ufasz mi! - po policzkach leciały mi łzy. - Przepraszam Cię babciu, ale muszę iść do siebie. - wbiegłam wraz z Jake'm na gore, rzuciłam go na łóżko i padłam obok jak zdechlak. Obielam jego miękkie futerko. Leżałam tak ok. 15 minut. Ktoś zapukał do mych drzwi. Mocniej przytuliłam Jake'a. Drzwi się otworzyły.
-Iz przepraszam. Zachowałem się jak pajac. Nie chciałem by tak to wyszło. Po prostu jestem trochę, no dobra bardzo, zazdrosny. Widziałem jak wysiadasz z samochodu Owen'a wtedy coś we mnie pękło. Miałem ochotę wyjść i mu porządnie przywalić. - Dom położył się obok. Zaczął głaskać mnie delikatnie po plecach. - Ja na prawdę przepraszam.
-Wiesz, że zazdrość to najgorszy błąd w związku? - odwróciłam się by widzieć jego oczy.
-Wiem. Po prostu bardzo Cię kocham.
-Ja Cię też kocham. - odszukałam jego usta i mocno pocałowałam. Objęłam mnie ramieniem.
-Wiesz, za prawie trzy tygodnie, jest bal. Może miała byś ochotę ze mną pójść? - zaczął niepewnie. /O kurka bal! Zapomniałam! Muszę się wybrać na zakupy./
-Hym pomyślmy... - próbowałam udać zamyśloną,  ale się nie udało i wybuchłam śmiechem. - Dla mnie to zaszczyt iść z tobą na ten bal.
-Moja księżniczka. - znów mnie pocałował. Ktoś wszedł do pokoju.
-Hej zakochańce, czekamy. - był to Matty.
-Ok ok. Idziemy. - wstałam. Złapałam Dominic'a z dłoń i skierowałam się na dół. Na stole stał tort. - Zabije was.
-Nie zabijaj kochanie. - uśmiechnęła się babcia.
-Nie zabije jeśli nie zaśpiewacie mi "Sto lat". - usiadłam obok Ellen. - Nienawidzę tego.
-No dobrze, ale pokroisz tort. - Matty postawił obok mnie szklankę z gorącą wodą i nóż.
-Noo doobraaa. - zaczęłam kroić. - Mhmm czekoolaadowy. Podałam wielki kawałek Dom'owi.
-Co taki duży?! - krzyknął na jego widok.
-Masz go zjeść. Zrób to dla mnie. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Eh. - wziął talerz i zaczął jeść. Podałam reszcie po kawałku, n koniec nakroiłam sobie. - Ej ej! Za mało. Więcej. - zawołał.
-Śnisz kochanie.

***

-Jak myślicie, co będzie dobrym pomysłem na ten głupi projekt? - minął tydzień od sprawy związanej z chłopakami, ale my nadal nie mieliśmy pomysłu.
-Co za babka... mój mózg wyparował. - jęczał Owen.
-Weź się zamknij i pomyśl trochę. - Dom miał już powyżej uszu tego gadania.
-Uważaj sobie na słowa ty bezsensowa parówko z płetwami. - Owen na prawdę nie wiedział co mówi. Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
-Parówko?! Z płetwami?! Doigrałeś się, bekonie. - Dominic rzucił się na Black'a przewracając przy tym Jake'a.
-Hej! Ogarnijcie się, musimy do jutra zrobić ten walony projekt, a jak na razie nic nie mamy! - krzyczałam na nich dławiąc się śmiechem.
-Ale, ale on mnie nazwał parówką! Na dodatek z płetwami! - Dom zachowywał się niczym dziecko.
-A ty nazwałeś go bekonem! Więc jest kwita. - usiadłam pomiędzy nimi by bójka znów się nie odbyła.
-Eh.. okej. Sory bekonie bez mózgu. - uderzyłam Pads'a w tył głowy. - Za co to?
-Za miłość do mnie... - niespodziewanie czułam jego usta na moich.
-Hola Hola gołąbeczki! Ja tu jestem i nie życzę sobie żadnych miłosnych scenek. - odezwał się Owen.
-A tak zapomniałem, że tu jesteś bekonie. - po raz kolejny przywaliłam mojemu chłopakowi w łeb. - Auć!
-I dobrze Ci tak parówko! - tym razem uderzyłam Owen'a. - Ej!
-Zamknąć się! Sprawdzę, czy na necie coś jest. - wstałam z podłogi i ruszyłam w stronę kompa. Wpisałam w Google "projekt W walce o dziewczynę". Wyskoczyło kilka zagadnień. -Mam!
-Ciśś... Chyba nasz bekon zasnął. - odwróciłam się. A jak. Owen leżał oparty o Jake'a i cichutko pochrapywał . Dziwne, nie dawno jeszcze ze mną gadał, a już śpi.
-Szybki jest. Chodź poszukamy czegoś. - Dom podszedł do biurka, ale nie usiadł na krzesło obok. - Co jest?
-Wstań. - Zrobiłam co kazał. On usiadł na moim miejscu i poklepał swoje kolana. - Siadaj.
-Oki doki. - usiadłam.

***

-Oween... - od 30 minut próbujemy go obudzić, ale nic z tego.
-Ty głupi bekonie! - krzyknął Dominic, a po chwili Owen już siedział.
-Co? Co tu się dzieje? Gdzie ja jestem? - powiedział przecierając oczy.
-Zasnąłeś, gdy robiliśmy projekt, ale spoko sami go skończyliśmy. - wytłumaczyłam mu.
-Aaa, dobra to ja będę się zbierał. - ruszył w kierunku drzwi.
-Stój! - zawołałam za nim.
-Co?
-Myślisz, że pozwolę Ci jechać w takim stanie? - przytaknął. - To się grubo mylisz. Poproszę babci by Cię odwiozła, a samochód odbierzesz przy okazji.



------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka ludziska!
To znowu ja!
Wiecie, zawiodłam się na was. :(
Jedyna Natola komentuje, a widzę, że nie tylko ona wchodzi na tego bloga.
Bardzo Ci dziękuje Natalio, że jesteś tu ze mną i czytasz moje wypociny.
Wręcz ubóstwiam Cię!
Proszę Cię jeśli czytasz to  skomentuj! Zajmie Ci to tylko chwilkę. Myślisz, że to nie potrzebne, ale dla mnie to znaczy wiele. Będę wiedziała, że mam dla kogo pisać.
Alexis. :)

     
                               CZYTASZ = KOMENTUJESZ.

                          Jeśli będzie 5 komentarzy wstawię kolejny rozdział przed świętami.

Kilka pytań:   
                           
Czy między Owen'em, a Izzy coś będzie?

Czy chłopcy w końcu się pogodzą?

Czy Dominic przestanie w końcu być zazdrosny?

4 komentarze:

  1. Ale fajny rozdział! Jak dla Dominic jest za bardzo zazdrosny, ale z drugiej strony to trochę słodkie *.* Myślałam, że Owen będzie bardziej nachalny, ale chyba przyjął inną taktykę :D Cudne to opowiadanie. a kiedy pojawi się Biber? Muszę się przygotować psychicznie.
    Aha, co do tej twojej prośby - postaram się na bieżąco komentować. :)
    dla-milosci-warto-cierpiec.blogspot.com - zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :)
      Hymm Justin powinien być za jakieś 2/3 rozdziały... :)
      Alexis :)

      Usuń
  2. Nie odpowiem na te pytania bo moje odpowiedzi bd różnić się od twoich...Bekon i parówka rany nigdy nie słyszałam żeby chłopacy tak się wyzywali, ale spoko xd Czekam nn. Natalia <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale Extra rozdział :D czekam na dalsze losy głównej bohaterki :)

    OdpowiedzUsuń