sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 10."Kto by się spodziewał królowo "



~Izzy~
Stałam przed lusterkiem przyglądając się swojemu odbiciu. Jestem zbyt chuda, muszę lekko przytyć. Wszystko
było ok, tylko nie moje włosy.
-Przydałby się fryzjer. - mruknęłam, a chwilę potem zadzwonił mój telefon. Rzuciłam się w jego kierunku. Na wyświetlaczu pojawił się nie znany numer. - Tak?
-Izzy? - usłyszałam znajomy głos. Ojciec. Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. - Jesteś tam? Izzy...
-Czego chcesz?! - krzyknęłam.
-Muszę Cię przeprosić. Zmieniłem się, wróć do mnie, proszę. Izzy... - jak on śmiał dzwonić do mnie po tym wszystkim?  Poczułam jak zbiera się we mnie złość.
-Nie chce twoich przeprosin! Nie chcę Cie znać! - rozłączyłam się. Usiadłam na łóżku i zalałam się łzami. Dlaczego płaczę? Dlaczego jest taki mi źle? Dlaczego mam poczucie winny? Przecież to nie moja wina, że nie chcę go znać. A może jednak chcę. Może chcę by był ze mną tu teraz. Siedział i śmiał się wraz ze mną? NIE. Nie mogę na to pozwolić. Leżałam z zamkniętymi oczami, gdy naglę ktoś wszedł do mojego pokoju.
-A tu co się dzieje?! Dlaczegosz płaczesz? - nie otworzyłam nawet oczu bo wiedziałam, że to Ellen. - Wstawaj! Lecimy na zakupy, trzeba kupić sukienki.
-Nie mam humoru. Ojciec dzwonił. - powiedziałam.
-Aaa to pewnie on siedzi w salonie z twoją babcia.
-CO?! Pośpiesznie wstałam. Wytarłam brudne od tuszu policzki i zbiegłam na dół. W salonie nikogo nie było, a w kuchni siedziała babcia nucąc piosenkę Agnieszki Chylińskiej.
-Gdzie on jest? - spytałam
-Kogo masz na myśli? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Ojca. Dzwonił do mnie, a potem Ellen powiedziała, że jest na dole z tobą.
-Nie miałam innego wyjścia. Inaczej byś nie zeszła. - usprawiedliwiła się El, która schodziła właśnie po schodach.
-Wiesz dziecinko, przydadzą Ci się te zakupy, całymi dniami siedzisz w domu, albo w szkole, a czasami jesteś na zajęciach i to wszystko! Powinnaś się rozerwać... Chcesz to pożyczę Ci trochę pieniędzy oddasz jak tylko będziesz miała. - wtrąciła Susan.
-Ale babciu z kim ty zostaniesz?
-Nie martw się o mnie, pojadę do Denis'a, zagramy sobie partyjkę szachów. - uśmiechnęła się.
-No to okej. Zaraz wracam. - wbiegłam na górę i po chwili byłam już z powrotem. Babcia wyjęła ze skrytki pieniądze. - Nie chcę twoich pieniędzy, mam swoje.
-Ależ Izzy, nie ma, że nie chcesz. Masz brać, a nie mi tu gadasz, że nie chcesz! Raz dwa! - wepchała mi je do dłoni i odeszła.
-Eh uparta jak osioł. - pokręciłam głową.
-Słyszałam to! - zawołała babunia z salonu.

***

-Ellen ile jeszcze chcesz odwiedzić sklepów? - byłyśmy już ponad w 15 sklepach, ale El nie mogła się zdecydować.
-Jeszcze kilka. A ty dlaczego nic nie wybierasz? - uśmiechnęła się szeroko.
-No bo nie wiem co by do mnie pasowało. Widziałam kilka, ale są za krótkie, a wyobrażałam sobie siebie w długiej sukni. Niczym księżniczka.
-Powiadasz długie? Na rogu jest sklep z takimi sukienkami. Chodźmy! - pociągnęła mnie za rękę. - Izzy! Tą! Tą! Musisz ją przymierzyć! - krzyczała na widok sukni na wystawie.
-Okeeej. - weszłam do środka. - Dzień dobry. Mogła bym przymierzyć sukienkę z wystawy?
-Oczywiście, już ją daje. - sprzedawczyni poszła i po chwili przyszła z czerwoną sukienką.
-Dziękuje. - wzięłam ją. Ruszyłam w stronę przymierzalni. /Gdzie jest Ellen? Zniknęła mi gdzieś. Pewnie znalazła coś dla siebie./  Włożyłam ją. Była idealna. Jej barwa idealnie pasowała do moich czarnych włosów. Wyszłam z pomieszczenia i przeszukałam wzrokiem sklep w poszukiwaniu Ellen.
-Wyglądasz pięknie. - usłyszałam za sobą męski głos. Owen.
-Co ty tu robisz? - odwróciłam się do niego.
-Aaa przyszedłem z Megan. O właśnie wyszła z przymierzalni. O o - przekręciłam głowę o 180° i się załamałam.
-Jak? Co? - wyszeptałam. Megan stała w takiej samej sukience, ale na niej wygląda ona o wiele lepiej. Jej blond włosy kontrastowały się z czerwoną barwą sukni. Wyglądało to jakby były dla siebie idealne.
-Nie możesz jej kupić, ja byłam pierwsza. - zabroniła mi.
-Nawet nie chcę. Ty lepiej w niej wyglądasz, twój świński ryjek pasuje do tej czerwieni. - pokazałam jej fuck you i odeszłam  z uśmiechem na twarzy. Nie mogłam jej powiedzieć prawdy, co by o mnie pomyślała? Wole być zła kurwą niż miłą dziewczynką. Zdjęłam sukienkę potem przebrałam się w swoje ubranie.
-O tu jesteś! - zawołałam do Ellen, która chodziła w przedziale z butami.
-I jak sukienka? - spytała.
-Była spoko, ale Megan kupiła identyczną.
-Wiesz, widziałam jeszcze taką fajną miętową. Chodź przymierzysz. - pobiegłyśmy w jej kierunku.

***

-Mówię Ci babciu, nigdy nie byłam, w tylu sklepach w ciągu jednego dnia!  Ellen wszędzie chciała zajść, wszędzie. - opowiadałam babci o dzisiejszych zakupach. Było już późno, ale nie chciało nam się spać więc usiadłyśmy z lodami przed telewizorem  i oglądałyśmy "Tylko mnie kochaj" czasami przerywając rozmową.
-Wiesz Izzy, twoja mama była taka sama, zawszę marudziła na temat chodzenia. Mogłaby siedzieć i siedzieć. Była leniem. - zaśmiała się cicho.
-Heeej babuńciu! Ja nie jestem leniem. Przecież tańczę. - włożyłam do ust łyżkę z lodami.
-No tak, tak, tak. Ale jeśli chodzi o zakupy, czy spacer od razu odmawiasz. - spojrzałam na babcie spod byka. - No dobra nie jesteś leniem.
-No i jest git!
-Mam jeszcze jedną sprawę. - nagle mina Susan zrobiła się poważna.
-Coś nie tak?
-Wiesz Izzy, powinnaś pogadać tak normalnie z ojcem. Nie mówię, że od razu masz mu wybaczyć, tylko dobrze by było gdybyś z nim pogadała.
-Co?! - nie mogłam uwierzyć. Babcia chyba straciła mózg.
-Pewnie myślisz, że straciłam mózg, ale tak nie jest. Każdy zasługuje na drugą szanse. Nawet tacy ludzie jak Derek.
-Nie, on nie zasługuje. Zbyt bardzo mnie zranił. - wstałam z sofy. - Idę spać. Dobranoc.

***

(Tydzień później.)

/To już dziś. Głupi bal. Nie cieszę się zbytnio. Głupie tańczenie, picie po kryjomu mocniejszego picia, lizanie się po kątach i nawet więcej./ Stałam w pokoju czekając aż babcia upnie mi włosy. Temat o tacie nie został poruszony ani razu.
-Noi gotowe. Jeszcze tylko ubierzesz sukienkę to Cię pomaluje. - wstałam i przyjrzałam się w lusterku. Wyglądałam bosko! Włosy miałam ślicznie uczesane. Babcia spisała się na medal.
-Kocham Cię babciu. - przytuliłam ją mocno.
-Dobra, dobra. Dość tych przytulanek, ubieraj się. Masz pół godziny do przyjścia Dominic'a. A muszę jeszcze zrobić Ci makijaż.
-Oki doki. - szybko się przebrałam i usiadłam z powrotem na miejsce. Po skończonym dziele nie mogłam uwierzyć, że to ja. Babcia idealnie dobrała kolory. O mało co się nie popłakałam ze szczęścia.
-Wyglądasz pięknie, tylko czegoś mi tu brakuje. Zaraz wracam. - wybiegła i po chwili wróciła z małym pudełeczkiem. -Twoja prababcia to nosiła, potem ja, a kilka lat temu twoja mama miała to na sobie, gdy szła na bal. Teraz kolej na ciebie. - założyła mi piękny srebrnym naszyjnik.
-Na prawdę? Jejku! - usłyszałam pukanie do drzwi. - Idź otwórz ja zaraz zejdę.

~Dominic~
/Nie mogłem się doczekać, aż w końcu ją zobaczę! Tą jedyną. Moją księżniczkę. Moją miłość. Dla niej nawet się zabije./ Stałem pod drzwiami Izzy. Zapukać, czy wejść normalnie? Wybrałem te pierwsze. Cicho zapukałem, a po chwili w drzwiach stała babcia Izzy.
-Wejdź. Iz zaraz powinna zejść. - oznajmiła.
-Dziękuje za info. - usiadłem w salonie rozglądając się dookoła.-O idzie. - nadchodzi moja piękność. Wygląda zjawiskowo! Moja królowa. Moja księżniczka.
-Zamknij buźkę skarbie bo Ci mucha wleci. - powiedziała i uśmiechnęła się szeroko.
-Ślicznie wyglądasz. - pocałowałem ją w policzek. - To dla ciebie. - podałem jej kotylion.
-Założysz? - wsunąłem na dłoń.
-Proszę płaszcz. - pomogłem jej włożyć. - Chodźmy limuzyna czeka.

***

~Izzy~

Siedziałam między Ellen, a Dominic'iem i odpoczywałam. Okazało się, że Dominic też nie źle tańczy. Wirowaliśmy na scenie jak szaleni. Matty i Ellen dotrzymywali nam towarzystwa.
Nagle obok nas zatrzymała się Megan z uśmiechem.
-Cześć Dominic. - zapiszczała. - Miałbyś ochotę zatańczyć?
-Jaja sobie robisz dziewczynko. - odpowiedział.
-Nie Dom idź bo się nie odczepi. - usłyszałam swój głos. /Co ja do cholery jasnej wyprawiam? Oddaje moje kochanie w szpony tej suki./
-Jesteś pewna? - spytał z niedowierzającą miną.
-Tak. Nie. Eh idź. - wstał, a ja zwróciła się do Meg. - Tylko jeśli zobaczę, że się do niego kleisz, albo przytulasz to Cię zniszczę, kumasz?
-Może. - posłała mi sztuczny uśmiech i za chwilę już wirowała z Dominic' iem na parkiecie.
-Cześć piękna. - na moim ramieniu znalazła się dłoń Owen'a. - Zatańczysz?
-Cześć Owen. - dlaczego miałabym nie zatańczyć z nim? Dominic tańczy z Megan, a ja mogę z Black'iem. - Czemuż nie. Chodź. - ruszyliśmy na środek. Objął mnie jedną ręką w pasie a drugą złapał moją.
-Nie sądziłem, że pozwolisz dla Dominc'a zatańczyć z Meg. Przecież ona tylko czeka by być sam na sam z nim i wtedy... - gadał Owen.
-Zamknij się Black. Dom nie jest taki. A jak ona spróbuje go dotknąć to straci kilka zębów i nos wgniotę jej do środka.
-Jesteś taka mała, ale groźna. - zaśmiał się cicho.
-Jak się bawicie? - z głośników usłyszeliśmy głos Matty'ego. Zatrzymaliśmy się. - Czas na ogłoszenie wyników na królową i króla balu. Jesteście gotowi? Ellen kochanie masz wyniki? - na scenie pojawiła się szeroko uśmiechnięta El.
-No dobra. Ja mówię kto jest królem, a ty królową. - oznajmiła.  - Królem balu zostaje... - ktoś zagrał na perkusji oczekującą melodie. Spojrzałam w tamtym kierunku. Na krzesełku siedział Dominic z pałeczkami w dłoni. - Owen Black!
-Jak co roku. - wyszeptał Ow (skrót od Owen.) sam do siebie. Wszedł na scenę, El włożyła mu na głowę koronę i podała berło
-A królową.... - znów melodia. - Jak myślicie kto nią będzie?
-Na pewno ja! - krzyknął Dominic. Po sali przeszedł głośny śmiech.
-Nie Dom mylisz się. Naszą królową zostaje... Izzy Green! - /Że co? Ja? Hahah. Nie wierzę./ -No chodź... Izzy... - ruszyłam na scenę. Matthew włożył mi koronę podał bukiet kwiatów i małe berło.
-Zabije was. - wyszeptałam, gdy Ellen całowała mnie w policzek.
-Oj Izzy... teraz czeka Cię najgorsze musisz znów z nim zatańczyć.
-Eh... - westchnęłam. Po raz kolejny ruszyłam na środek. Leciała wolna piosenka. Przytuliłam się delikatnie do Owen'a.
-Kto by się spodziewał królowo. - powiedział blondyn w moje włosy.
-Maczałeś w tym palce? - spytałam groźnie.
-Ja? No co ty! Spytaj się Megan ona coś tam o tym gadała.
-Co?! - wywinęłam się z objęć Black'a i udałam się w stronę Meg, która znów tańczyła z Dom'em.
-Ty suko. - zaczęłam.
-Ja? - spytała
-Nie wiesz ja. Zostaw go. - Pads odsunął się o dwa kroki. - A teraz powiedz po co chciałaś by, została królową? - krzyczałam.
-Nie cieszysz się? - jej tonu głosu zmienił się.
-Nie.
-Dlaczego?
-Pomyślmy... Może dlatego że chciałaś zaciągnąć Dominic'a do łóżka?
-Owen! - krzyknęła. - Co tyś najlepszego narobił!
-Sory  Meg, ale ja jestem uczciwy. Nie chce by Iz była smutna. - uśmiechnął się szeroko blondyn. Megan odeszła ze łzami w oczach.
-Izzy ja przepraszam. Nie wiedziałem. - Dom patrzył mi się głęboko w oczy.
-Wiem Dominc. Chodźmy tańczyć.

***

Dominic odprowadził mnie pod same drzwi domu. Było zimno.
-Czas się pożegnać. - powiedziałam cicho.
-Niestety. - pocałował mnie namiętnie. - Świetnie się bawiłem.
-Ja również.
-Trudno mi się z tobą rozstać. - przytulił mnie do siebie. - Zmarzłaś.
-Nie wcale. Jest upał 40° rozpływam się, wiesz? - zaśmiałam się cicho. - Dom, czy twoja mama będzie miała coś przeciwko jeśli zostaniesz u mnie na noc?
-Nie powinna. A co chcesz?
-Num, bo nie chcę się z tobą rozstawać. Chodź. - pociągnęłam go za rękę do środka. - Ciśśś babcia pewnie śpi.
-Ok ok. - pobiegliśmy na górę. Zamknęłam drzwi od pokoju. Uśmiechnęłam się pod nosem. Dominic podszedł bliżej i zaczął mnie całować po szyi.
-Mrrr. - zamruczałam. - Masz ochotę zrobić coś szalonego?
-Co masz na myśli?
-Usiądź. - popchnęłam go w stronę łóżka. Ruszyłam w stronę łazienki, zdjęłam sukienkę i w samej bieliźnie wróciłam do chłopaka.
-Mmmm... wyglądasz o niebo lepiej bez sukienki. - powiedział Dominic, gdy tylko mnie zobaczył. Usiadłam mu na kolana. Pocałowałam go namiętnie, rozpinając jego koszule. - Na pewno chcesz tego?
-Pragnę. Już od dawna mam na Ciebie ochotę. - położył mnie na łóżko, a sam się pozbył swoich ubrań. Nachylił się i zaczął całować moje nagie ciało. - Zdejmiesz w końcu to ze mnie? - pokazałam palcem bieliznę.
-Już się za to biorę. -przez dotyk jego dłoni miałam lekkie dreszcze podniecenia. Ciągle się uśmiechałam pod nosem. Całował moje piersi, szyje, usta, oczy. Wszystko. Rozchylił lekko moje nogi i wszedł we mnie. Cicho syknęłam z bólu.
-Przestać? - spytał wystraszony.
-Nie. Rób tak dalej.
Po godzinie leżałam przytulona do niego i lekko sapałam.
-Kocham Cię Izzy. - pocałował mnie w czoło
-Ja cię też, kotku. - zasnęłam.





---------------------------------------------------------------------------------------

 Jejku jak mi się ciężko pisało :(
Nie mogę w to uwierzyć. :/ Nigdy nie pisze mi się tak ciężko.
Mam do was prośbę, jeśli macie facebook'a polubcie tą stonkę. 
Będę wam strasznie wdzięczna.
Alexis :>

Przepraszam za każdy błąd.

Ps. Dziękuje, za każdy komentarz jesteście kochani :*

4 komentarze:

  1. Cześć maleńka, chcesz w ryj? Czemu nic nie mówiłaś, że skończyłaś rozdział?! Patrz ty, wysadzę Ciebie gdzieś w lesie...
    Mimo, że ciężko ci się pisało rozdział super :)
    Życzę weny, Tia ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie pozdrawiam Monike xd. A co do cb Olu. Mi się ten rozdział wł najbardziej podoba! Jest extra. Czekam nn. Natalia <3

    OdpowiedzUsuń
  3. http://sophieandzayn.blogspot.com/
    wpadajcie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie :3 Bardzo fajnie się to czyta :D Bardzo wciąga :D

    OdpowiedzUsuń