poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 18. " Yyyy jaja se robisz? "



-Ludzie zostały dwie minuty! - krzyczał przez mikrofon Dominic. Stałam między Ellen i Nel. Obejmowałyśmy się nawzajem. - Minuta! Mam jeszcze jedną sprawę... - spojrzał wprost na mnie. Uśmiechnął się szeroko. - Szczęśliwego Nowego Roku! - krzyknął równo z petardami, które zostały wystrzelone zza okien. Każdy zaczął sobie po kolei składać życzenia.
-Szczęśliwego Nowego Roku kochanie. - wyszeptał Dom obejmując mnie w pasie.
-Nawzajem, przystojniaku. - wpiłam się w jego usta.
-Mhm zakochańce! - krzyknął Matty robiąc grupowe tuli tuli. Przytulaliśmy się w szóstkę. Ja, Ellen, Nel, Dominic, Matty oraz Sebastian. Przez te kilka tygodni staliśmy się paczką przyjaciół. Mówimy sobie wszystko... no dobra nie wszystko ja i Matheow mamy tajemnice. -O czym myślisz? - spytał Matty.
-Musimy pogadać. - pociągnęłam go za koszulę w stronę pokoju Nelani. Tak to Nel urządziła dziką imprezę sylwestrową. - Kiedy to zrobisz?
-Sam nie wiem... boję się! - krzyknął.
-Ciśś. - zatkałam mu buzię dłonią. - Musisz to zrobić, kumasz? Zaraz, teraz, natychmiast! Na dół. - rozkazałam. Zeszyliśmy jak niby nic. - Masz 5 minut.  - wyszeptałam na pożegnanie. Ruszyłam w kierunku Dom'a tańczącego z...
-Kogo my tu mamy? Świnkę Peegy? - zaśmiałam się sztucznie. – Na dodatek podrywającą mojego chłopaka?
-Izzy to nie tak jak myślisz. - zaczął Dominic, ale mu przerwałam.
-Zamknij się.
-Okej... - zdziwił się.
-Powiedziałam zamknij się. - pokazałam mu język. - No to co masz mi do powiedzenia świnko?
-Dużo suko. - stanęła przede mną z założonymi rękoma na piersi.
-Sory, ale wjechałaś za daleko. - stanęłam bliżej. Dzieliły nas zaledwie dwa centymetry. - Jak Ci już mówiłam trzymaj się z daleka od mojego chłopaka.
-Izzy spokojnie tylko tańczyliśmy. - odsunął mnie lekko Dominc.
-Tylko tańczyliście? Super! Tańczcie dalej! - krzyknęłam. /Tylko tańczyliśmy. Jezu, czy on jest ślepy? Nie widzi, że ta dzi*ka próbuje mi go odebrać? Czy on na prawdę jest aż tak ślepy?/ W kuchni wpadłam na jakiegoś przystojnego chłopaka. - Cześć jestem Izzy Greem.
-Siemka. Wiem kim jesteś. - uśmiechnął się szeroko.
-Dziękuje. A jak brzmi twoje imię? - usiadłam na blat.
-Eric Hederson*. - usiadł obok. - Piwa?
-Nie dzięki, nie mogę. - odmówiłam uśmiechając się od ucha do ucha.
-Dlaczego nie siedzisz ze swoim chłopakiem? - spytał po chwili ciszy.
-Jest zajęty tańczeniem z Megan. - burknęłam.
-To ty zepsułaś śliczną mordkę Meg? - zaczął się cicho śmiać.
-Zasłużyła.
-Izzy! - krzyknęła do mnie Ellen.
-Słucham?! - również krzyknęłam chociaż stała naprzeciwko.
-Muszę Ci coś powiedzieć. - niemal skakała z radości. - O cześć Eric. - pomachała mu.
-Cześć Tantan. - uśmiechnął się do niej.
-Zaraz wracam. - zeszłam z blatu. - Co jest? - spytałam, gdy byłyśmy w odpowiedniej odległości.
-Matty mi się oświadczył! Kumasz to?! - pokazała mi pierścionek na palcu.
-W końcu to zrobił. - powiedziałam pod nosem. - Suuuper! Gratulacje! - mocno ją przytuliłam i ucałowałam w oba policzki.
-Lecę pokazać Nel. - odwróciła się plecami. - A i uważaj na Eric'a.
-Co o nim wiesz?
-Były Megan, ona nadal za nim tęskni. Interesuje się fotografią. Noi jest starszy o rok. - pomachała mi.
-Wróciłam. - usiadłam z powrotem na blat.
-Widzę.
-Masz ochotę zatańczyć? - spytałam.
-Jasne czemu nie. - zszedł podając mi dłoń. Złapałam ją i również zeskoczyłam.  Ruszyliśmy w stronę pokoju, gdzie ludzie tańczyli. Akurat DJ puścił wolną piosenkę. Oplątałam dłonie wokół jego szyi, a on położył dłonie na moich biodrach. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i bujaliśmy się w rytm muzyki. Poczułam czyjś wzrok na sobie. Otworzyłam oczy. Miałam racje. Dominic wypalał mi dziurę w głowie. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Ona jest moja. - warknął Dom stojący obok.
-Dom, my tylko tańczymy. - powiedziałam.
-Tylko tańczycie? On cię maca, a ty się w niego wtulasz? - mówił ze złością.
-Tak tylko tańczymy! - krzyknęłam odrywając się od Eric'a. - Ja Ci odpuściłam, gdy tańczyłeś z Megan!
-Stary odpuść. - odezwał się Hederson.
-Zamknij się! - uderzył go w nos. -Dominic! Ty bęcwale! - krzyknęłam na niego. - Chodź Eric przyłożymy coś zimnego. - ruszyłam z nim w kierunku kuchni. Eric usiadł na blacie, a ja podałam mu lód. - Przepraszam za niego. Nie wiedziałam, że tak zareaguje.
-Spoko. Sam się prosiłem. - uśmiechnął się mino wolnie.
-Zaraz wrócę. - weszłam do salonu, gdzie Dom siedział na sofie, a wokół niego paczka moich przyjaciół.
-Izzy, przepraszam, nie chciałem go uderzać! - powiedział, gdy mnie zobaczył.
-Przegiąłeś Dominic. Na prawdę przegiąłeś. - odwróciłam się na pięcie i wróciłam do chłopaka w kuchni. -Jak się czujesz?
-Bywało lepiej.
-Co powiesz na spacer? - zaproponowałam
-Jasne czemu nie.
-To czekaj na mnie za 10 minut przy drzwiach.
-Okej. - pomachał mi na odchodne.
Ruszyłam do pokoju Nel, gdzie zostawiłam kurtkę. Weszłam do środka, a widok jaki zastałam trochę mnie zdziwił chociaż wiedziałam, że tak będzie. Nel całowała się z Sebastian'em.
-Sorry przyszłam tylko po kurtkę. - zająknęłam się.
-Nie no spoko. Bierz i wypad. - zażartował Seb.
-Spoczko. Ej, ale wy przed chwilą byliście na dole. - zdziwiłam się.
-Teleportacja. - zaśmiała się Nelania.
-Hahah. Dobra spadam. Niezły sylwek. Do zoba. - pożegnałam się z nimi.
-Gdzie idziesz? - spytała Ellen stojąca przy schodach.
-Z Eric'iem na spacer. - pocałowałam ją w policzek.
-Uważaj na siebie. - powiedziała, gdy schodziłam po schodach.
-Jasne. - uśmiechnęłam się sztucznie. Zauważyłam stojącego Eric'a. - Gotowa. - oznajmiłam.
-To chodźmy. - szliśmy drogą przy wodzie. Było mi cholernie zimno. Przecież miałam na sobię tylko sukienkę i cieniutki płaszczyk. Zatrzęsłam się lekko.- Zimno Ci? - spytał
-Trochę. - odpowiedziałam, a chwilę potem zostałam okryta jego kurtką. - Zmarzniesz.
-Ważne by Ci było ciepło. - uśmiechnął się. Ustałam na palcach i cmoknęłam go w policzek. - Za co to?
-Dziękuje.

***

-Izzy wstawaj! - usłyszałam głos babci.
-Szoo sie dzieje? - usłyszałam przez sen.
-Ma gościa.
-Już wstaje. - otworzyłam oczy,a przed nimi ukazał mi się Dominic. - Czego? - warknęłam.
-Kochanie... - zaczął.
-Babciu, wyjdziesz? - spojrzałam na staruszkę.
-Jasne. - zostaliśmy tylko we dwójkę. Patrzyliśmy na siebie w ciszy.
-Przepraszam za wczoraj. - przerwał ją.
-Ja też. Nie powinnam z nim tańczyć.
-A ja z Megan. - patrzyłam w jego oczy uśmiechając się lekko. - Kocham Cię Izzy i tylko Ciebie!
-Ja Cię też kocham. - pocałowałam go delikatnie. Przechylił mnie na łóżko, że on leżał na mnie.
-Co dziś robi... - do pokoju weszła Ellen, a chwilę potem zamknęła za sobą drzwi. Wybuchliśmy śmiechem.
-Właź! - krzyknęłam. Usiadłam na kolana Dominic'a i czekałam, aż wejdzie. Ale ona sama nie weszła, weszła cała nasza paczka rzucając się na nas, przy okazji głośno się śmiejąc.
-Idiooooci! - krzyknęłam.
-Ale i tak nas kochasz. - uśmiechnęła się El.
-Najbardziej na świecie.

***

-Kocham Cię słonko. - dostałam buziaka w policzek od Dominic'a.
-Coś się stało?

-Nie czemu?
-No bo wiesz tak nagle powiedziałeś, że mnie kochasz. Jak nigdy. - pokazałam mu język i uciekłam w stronę plaży. Był bardzo słoneczny styczniowy dzień. Śnieg powoli topniał.
Zaczęliśmy ganiać się po całej plaży. Śmialiśmy się w niebo głosy. Uciekałam od Nel, gdy nagle wpadłam na kogoś i upadliśmy razem na glebę.
-Przepraszam. - powiedział chłopak. - Nie zauważyłem Cię. Byłem zamyślony. - podał mi rękę by pomóc mi wstać.
-Spoko. - uśmiechnęłam się promiennie. - Oo Eric. - rozpoznałam chłopaka.
-O Izzy. - chłopak lekko się speszył.
-Izzy! Nic Ci nie jest? - usłyszałam Dominic'a i resztę.
-Nie jest spoko. - odkrzyknęłam - Jak nos? - zwróciłam się do niego.
-Jakoś działa. - zaśmiał się.
-Na pewno nic Ci nie jest? - poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Dom pocałował mnie w policzek. - Siemka Eric.
-Ta... cześć. - odpowiedział blondyn.
-Stary słuchaj, na prawdę mi przykro w sprawie nosa. - przeprosił Dominic.
-Rozumiem Cię. Dobra będę lecieć. - odwrócił się i powoli odszedł.
-Ej! - usłyszałam głos zza siebie.
-Hym? - ponownie się odwrócił.
-Masz ochotę spędzić dzień z nami? - zaproponował Dom.
-Jesteś pewien? - spytał.
-Noo. To co? - uśmiechnął się.
-Jeśli nikt nie ma nic przeciwko to spoko. - zawrócił.
-Ja... - zaczął Matty, ale kopnęłam go w piszczel. - Au!
-Nie nikt nie ma nic przeciwko. - dodałam.
-To super.

***

~Dwa miesiące później~

Jestem już w czwartym miesiącu ciąży. Jak razie jest spoko. Pogoda jest zajebista. Jak to marzec. Słońce świeci jak nie wiem co. Ostatnio bardzo często wychodzę z Dominic'iem na noce spacery. Między nami jest idealnie. Nasza paczka powiększyła się o 3 osoby.Doszedł Eric, Mia oraz Hope. Mia** i Hope*** to bliźniaczki. Przyszły do naszej szkoły po sylwestrze. Od razu podpadły Megan, ale potrafiły jej dokopać. Meg powoli traciła przyjaciół. Został jej jedynie brat Nel. Timothy. Był w niej zakochany więc nie widział jej głupstw.
-Izzy Green! - usłyszałam głośny trzask.
-Słucham panno Kitty? - uśmiechnęłam się złośliwie.
-Od 5 minut próbuje się z tobą dogadać, ale ty mnie nie słuchasz! - krzyczała. Panna Kitty była kobietą po 30. Ubierała się w krótkie spódniczki, bluzki z dekoltem i wysokie obcasy. Miała rude, do pasa włosy, a na jej nosie leżały różowe okulary.
-Tak mi przykro. - posmutniałam na niby. - A o co mnie pytała pani?
-Czy bym mogła porozmawiać z twoim ojcem? - usiadła wygodnie w swoim fotelu.
-Oczywiście, zjawi się jutro. - nauczycielka wróciła do dyktowania notatki.
Gdy tylko zadzwonił dzwonek wyszłam jako pierwsza. To była moja ostatnia lekcja. Odłożyłam do szafki książki i nałożyłam kurtkę.
-Porywam Cię. - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i był to Seb.
-Gdzieee? - spytałam.
-Moja mama chce Cię poznać.
-Yyy okej... - zarumieniłam się. - Dlaczego mnie, a nie Nel?
-Noo wiesz. - zaśmiał się. - Dużo jej o tobie opowiadam noi nalega by Cię poznać.
-No dobra, ale chociaż pozwól mi się przebrać.
-Po co?
-Bo mam na sobie rurki i zwykłą bluzkę. Nie wypada mi iść w takim ubraniu.
-Noo niech Ci będzie.

***

Staliśmy przed domem mamy Sebastian'a. W drodze opowiedział mi, że jego ojciec uciekł od mamy kiedy dowiedział się o ciąży. Prawdo podobnie miał już kogoś, a mama Sebastian'a była zabawką.
-Dobra chodźmy. - Seb obszedł samochód, otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść. Weszliśmy po stromych schodach, ale ja się zatrzymałam.
-Ej. A tak w ogóle co robi twoja mama w Pill?
-Przeprowadziła się, kiedy dowiedziała się, że tu zostaje na zawszę. - otworzył drzwi, przepuścił mnie pierwszą.
-Dzień dobry. - powiedziałam na widok kobiety w fartuszku.
-O już jesteście! - ucałowała syna w oba policzki, a później mnie. Chwilę mi się przyglądała. - Ale jesteś podobna do Derek'a. - uśmiechnęła się.
-Do kogo? - zdziwiłam się. Przecież mój ojciec nazywa się Derek, skąd ona może go znać?
-Do Derek'a. - powtórzyła.
-Derek to mój biologiczny ojciec. - wytłumaczył mi Seb.
-Mhm... ma może pani jego zdjęcie? - musiałam się dowiedzieć, czy to o czym myślę to prawda.
-Tak gdzieś mam. Poczekajcie chwilę. - weszła do salonu i chwilę potem wróciła z fotografią w dłoni. Podała mi ją.
Przyjrzałam się dobrze. Jednak to prawda. Z wrażenia, aż upadłam na krzesło.
-To nie może być prawda. - wyszeptałam.
-Izzy? Co się dzieje? - dłoń Sebastian'a znalazła się na moim ramieniu.
-Ty i ja.. my... jesteśmy... - jąkałam się. - przyrodnim... rodzeństwem.
-Yyyy jaja se robisz? - on również usiadł na krześle.
-Nie. Derek Green. Mój ojciec i twój. - wyjaśniłam.
-Zajebiście. - skomentował.






------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Załamka, załamka, załamka, załamka, załamka, załamka, załamka, załamka, załamka!
Jpdl >.< Rozdział do dupy, ale musiałam coś napisać.
Przepraszam. :<
Alexis

(przepraszam za błędy)

                                        5 KOMENTARZY = 19 ROZDZIAŁ


 
 
  *Eric Hederson 















**Mia Hughes
***Hope Hughes

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 17. "To puszczasz się każdej nocy."


Leżałam z dziewczynami i oglądałam film, gdy nagle dostałam sms'a.

"Od:"Domiś<3"
Wejdź na facebook'a."
 
Tylko to. Nic więcej.
-Sorki dziewczynki muszę nam przerwać. - zza pleców usłyszałam ciche jęczenie.
-Po co? - spytała El.
-Chłopcy każą mi wejść na fb. - odpowiedziałam logując się. Chwilę potem ujrzałam wielki napis: Justin Bieber damski bokser! Wybuchłam głośnym śmiechem. - Udało się!
-Yuuuupiii! Ooo tak! Aha! - Nel zeskoczyła i zaczęła tańczyć Ellen dołączyła do niej.
-Wpadłam na wspaniały pomysł! - krzyknęłam.
-Jaaki? - dziewczyny tańczyły teraz walca.
-Przestańcie na chwilkę! - zanosiłam się od śmiechu. - Idziemy na imprezkę! - spojrzały na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
-Żartujesz prawda? - Nel usiadła na podłodze i poprawiła swoje blond włosy.
-Nie. Mówię poważnie. - patrzyłam wyczekująco na Ellen.
-Ja jestem za, ale malutki maciupeńki problem. - w końcu się odezwała.
-Jaki? - spytałam.
-Nie masz z Nel ubrań!
-Noo doobra. Ale ty masz pełną szafę ciuchów, więc wywalać wszystko i szukać.
-Ygh... ty to zawsze znajdziesz rozwiązanie. - Tantan otworzyła szafę, wysypując wszystko ze środka. Koło niej usiadła Nel i zaczęły przebierać.
-Wiec Nel też się zgadza? - patrzyłam na nie z uśmiechem.
-Oczywiście, ale pod jednym warunkiem... Chłopcy też tam będą. - wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
-Spoczko. Czas się szykować! - krzyknęłam i dołączyłam do dziewczyn.

~Dominic~

Weszliśmy do zatłoczonego klubu, w którym jechało potem.
-Fuu. Nie mogły wybrać lepszego klubu? - skomentował Matty.
-Nie marudź tylko właź. -  Sebastian wepchał go do środka. Ruszyłem za nimi rozglądając się za moją pięknością. Weszliśmy głębiej i wtedy zauważyłem trzy boginie. Tańczące wokół siebie i śmiejące się od ucha do ucha. Jedna z nich się wyróżniała. Jej czarne włosy odróżniały się od brązowych i blond włosów dziewczyn.
-Ej chłopaki... - spojrzeli na mnie, a ja wskazałem dziewczyny. - Zamknijcie buzie bo wam mucha wleci.
-Idę. -Matty ruszył w ich stronę. Złapał Ellen od tyłu za biodra i mocno pocałował w szyje. Wraz ze Sebastian'em poszliśmy w jego ślady.
-Tęskniłem. - powiedziałem, gdy byłem za moją dziewczyną. Odwróciła się i wpiła w moje usta. - Spokojnie kochanie. - powiedziałem.
-Kocham Cię Dominic'u Pads. - przytuliła się do mnie.
-Ja cię też kocham Izzy Green. - Tańczyliśmy lekko bujając się. Uśmiechnięta Nel tańczyła z Grzywaczem. Matty i Ellen gdzieś zniknęli. Spojrzałem na moją księżniczkę. Miała zamknięte oczy, zapewne myślała.
-Chodź kochanie. - pociągnąłem ją w stronę baru. - Co chcesz do picia?
-Drinka. - uśmiechnęła się szeroko.
-No na pewno nie... W twoim brzuszku jest nasza dzidzia, więc masz o siebie dbać. - pocałowałem ją w czoło. - To co soczek?
-Egh niech będzie, ale ty napijesz się ze mną. - pokazała mi język.
-Dla mojej księżniczki wszystko. - uśmiechnąłem się. - Dwa soki pomarańczowe. - chwilę potem napoje stały obok.
-Cieniasy. - powiedział Sebastian podchodząc do nas.
-Wiesz ja tańczę za dwóch. - moją dziewczyna szturchnęła go w ramie.
-Nawet, gdybyś nie była w ciąży to byś mi nie dorównała. - droczył się z nią.
-No chyba śnisz. - odpowiedziała.
-No to chodź pokaż co potrafisz. - ruszył na parkiet.
-Ok. - a ona za nim. - Ludzie zróbcie miejsce. - Matty stał na miejscu DJ i zapuszczał już muzykę, ludzie zrobili okrąg, a na środku stała Izzy i Sebastian. Przybliżyłem się trochę. Przyglądałem się im obojgu. Iz zdjęła obcasy i rzuciła je do mnie.
Tańczyć jako pierwszy zaczął Sebastian. Przyznam, że jest niezły, ale moja ślicznotka lepsza. Klubowicze bili głośne brawa. Uśmiechnąłem się pod nosem, gdy zauważyłem jak Izzy go pokonuje. Brawa były jeszcze głośniejsze. Green wróciła do mnie, podałem jej buty. Założyła je i wróciliśmy do baru.
-Jestem wykończona. - wypiła spory łyk soku.
-Ale go pokonałaś. Gratulacje. - pocałowałem ją w usta.
-Ojej jakie to słodkie. - usłyszałem głos Megan. Odwróciłem się i ujrzałem ją w towarzystwie jakiś chłopaków.
-Zamknij się Peggy. - warknęła Izzy.
-Grzeczniej dziewczynko. - odezwał się jeden z jej kolegów.
-Bo co jej zrobisz? - wyskoczyłem.
-To co niegrzeczni chłopcy robią niegrzecznym dziewczynkom. - odpowiedział ten sam.
-O witaj Timothy*. - obok nas przystanęli Nel ze Sebastian'em oraz Ellen z Matte'm.
-Nelania? - zdziwił się chłopak.
-Nie wiesz stworek bez rąk. - zaśmiała się cicho. - Co tu robisz?
-O to samo właśnie chciałem ciebie spytać. Przecież miałaś nocować u jakiejś koleżanki, a nie balować na imprezie. - chłopak o imieniu Timothy stał i przyglądał się blondynie.
-No, ale postanowiłyśmy pójść na imprezę bo się zanudzałyśmy. - oznajmiła. - Tim poznaj Izzy, Ellen, Dominic'a, Matt'a oraz Sebastian'a. A to jest mój "groźny" brat Tim. - na słowo groźny zrobiła specjalną tonacje.
-Cześć wam. - przywitał się.
-Jesteś głupią suką! - krzyknęła Meg niespodziewanie.
-Do kogo to powiedziałaś? - spytała Nel.
-Do ciebie ździro. - reszta potoczyła się na prawdę szybko. Izzy wyskoczyła zza moich pleców i uderzyła pięścią prosto w nos Megan. Odciągnąłem ją, przytulając do siebie. - Co do ch*ja?
-Póść mnie, nic jej nie zrobię. - poprosiła Iz.
-Na pewno? - spojrzałem na nią.
-Tak. - puściłem, ale potem tego pożałowałem. Izzy stanęła na przeciwko świnki Peggy. - Słuchaj mnie uważnie bo powtarzać dwa razy nie będę. Odpi*rdol się od Nel, bo to ty jesteś ździrą nie ona. To ty puszczasz się każdej nocy. To ty liżesz się z każdym napotkanym chłopakiem. Wiec jeśli Cię zobaczę w pobliżu Nel, czy któregoś z moich przyjaciół to ta twoja świnkowata buźka będzie zgniecionym jabłuszkiem. Kumasz? - patrzyłem osłupiały na swoją dziewczynę.
-Nie kur*o. - uśmiechnęła się szeroko. Wiedziałem, że Izzy tego nie przepuści.
-Coś ty powiedziała? - Iz zaciskała pięści.
-Poczekaj przypomnę sobię. Ahh tak "nie kur*o". - Ręka Izzy powędrowała w stronę twarzy Meg, ale w porę ją odsunąłem.
-Dlaczego to zrobiłeś?! - krzyknęła do mnie.
-Nie pozwolę byś ją biła.
-Bronisz jej? - spytała ze złością.
-Nie.
-Bronisz jej! - wyrwała się z moich objęć, uciekając w stronę wyjścia. Pobiegłem za nią, ale gdy wybiegłem na podwórko nigdzie jej nie widziałem.

~Izzy~

Biegłam nieznanymi mi drogami, po moich policzkach płynęły ciepłe łzy. /Dlaczego wybiegłam? Dlaczego go oskarżyłam? Nie wiem./ Zatrzymałam się by złapać trochę powietrza. Płuca paliły mnie. A gardło piekło jak diabli.
-Może Cię podwieźć? - odwróciłam szybko głowę i ujrzałam pijanego Justin'a.
-Nie dzięki. - ruszyłam dalej.
-Mi się nie odmawia. - wysiadł ze samochodu, ruszając chwiejnym krokiem w moim kierunku.
-Na prawdę, ale ja jakoś Ci odmówiłam. - nie wnikałam w niego i szłam dalej. Poczułam szarpnięcie do tyłu. - Puszczaj!
-Nie. A teraz wejdziesz grzecznie do mojego samochodu i odjedziesz ze mną kumasz to? - wyszeptał mi prosto do ucha.
-Jus jesteś pijany. Na pewno nie będziesz prowadził.
-Więc ty poprowadzisz. - popchał mnie w stronę samochodu. Wsiadłam.
-Gdzie jechać? - spytałam odpalając samochód.
-Hotel 13. Wiesz, gdzie to jest?
-Taa. - chwilę potem dostałam sms'a. Chciałam go odczytać, ale...
-Telefon. - powiedział oschle
-Co? - spojrzałam na niego.
-Powiedziałem telefon. - wyciągnął dłoń w moim kierunku.
-Chyba śnisz, że oddam Ci mój telefon. - rzuciłam do niego.
-Powiedziałem kur*a telefon! - wrzasnął
-NIE! - również krzyknęłam. Po chwili poczułam ból na prawym policzku. - Ty sukinsynie!
-Zamknij się i oddaj telefon. - położyłam urządzenie na jego dłoni.


***

Stałam przed lusterkiem i przyglądałam się swojemu odbiciu. Przez cała drogę do hotelu i w hotelu dostałam jeszcze nie raz. Najgorsze było to, że dostałam w brzuch. Justin był na dole w restauracji zamawiał coś.
Weszłam do pokoju. Na łóżku leżał telefon Jus'a. Szybko do niego podbiegłam. Weszłam w wiadomości. Napisałam.

Do: $ebastian.
"Pomocy! Jestem z pijanym Jus'em w hotelu 13. Pokój 234. Proszę szybo przyjedź. Boję się. Izzy."


Gdy tylko kliknęłam na wyślij do pokoju wszedł Justin. Rzuciłam szybko urządzenie na miejsce.
-Stęskniłaś się? - wymamrotał w moje włosy. Nagle poczułam do niego wstręt. Przypomniał mi się ojciec. Jak próbował się do mnie dobierać.
Jus położył mnie delikatnie na łóżku i zdejmował powoli sukienkę, a ja płakałam. Płakałam jak dziecko. Pieścił moje piersi. Jego dotyk był lodowaty. Nie taki jak Dominic'a. Nagle zaczęłam za nim tęsknić tak jakbym nie miała go nigdy zobaczyć. Zamknęłam oczy by zapomnieć o tym co się dzieje w tej chwili.
Usłyszałam głośny huk. Do pokoju wparowali policjanci, a za nimi Dominic oraz Sebastian. Zakryłam się po szyję kołdrą i zaczęłam płakać. Koło mnie przysiadł Dom mocno mnie obejmując.
-Ciśś już dobrze. Jestem przy tobie. - powtarzał.
-Przepraszam. - łkałam.
-Jestem już. Wszystko jest dobrze. - Jus szarpał się z policjantami.
-Jak mnie znaleźliście? - patrzył w stronę Seb'y.
-Wystarczy jedna wiadomość do Scott'a i jesteś namierzony. - mrugnął do mnie oczkiem.
-Pierd*lony zdrajca! - krzyczał.
-Ej Jus. - zwróciłam się do niego.
-Czego? - patrzył na mnie tymi swoimi oczami pełnymi złości.
-Oddaj mój telefon. - wyciągnęłam dłoń.
-Śnisz. - wyszczerzył się.
-Telefon. - wstałam owinięta kołdrą i zatrzymałam się przed nim.
-Nie.
-Nie?
-Nie. - nadal się uśmiechał. Ale ja szybko zmyłam ten uśmieszek. Przywaliłam mu z liścia.
-Telefon! - krzyknęłam.
-Tego szukasz? - jeden z policjantów przeszukał jego kieszenie i wyjął fioletową motorole flip out.
-Tak. - rzucił mi ją. Gdy policjanci wyszli z Bieber'em poprosiłam chłopaków by mnie odwieźli do domu Ellen. Wyszli aj założyłam sukienkę i wyszłam.

***
                                             
(Sylwester)

Powiedzcie, że to sen. Pieprzony sen! Wokół tańczą różni ludzie, a ja? Ja stoję jak słup soli. Dosłownie.
 Dominic siedzi na kanapie i uśmiecha się do mnie. Jest ubrany w zieloną koszule narzuconą skórzaną kurtkę, czarne rurki oraz zielone conversy. Na szyi ma czarny krawat. Jest mega przystojny.
 Usiadłam obok niego. Oparłam głowę o ramię i cicho się zaśmiałam.
-Z czego się śmiejesz? - spytał.
-Wierzysz w to, że za siedem miesięcy będziesz ojcem? Będziesz miał małego brzdąca, który będzie się ślinił? - odpowiedziałam.
-Trudno w to uwierzyć, ale cieszę się, że ty będziesz mamusią mojego dziecka. - pocałował mnie w czubek głowy.
-Ja też się cieszę. - wyszeptał za nami jakiś głos. Odwróciliśmy się oboje i zderzyliśmy się głowami z Sebastian'em.
-Auć! - krzyknęłam, a chwilę potem zaczęłam się śmiać. Chłopcy również. - Idiota!
-Spokojnie kochana. - przeskoczył przez górną część sofy i po kilku sekundach siedział już obok mnie.
-Gdzie Nel? - spytałam.
-Właśnie idzie. Narrka. - cmoknął mnie w policzek.
-Byy! - zawołałam za nim.

(Godzina 23.58)

-Ludzie zostały dwie minuty! - krzyczał przez mikrofon Dominic. Stałam między Ellen i Nel. Obejmowałyśmy się nawzajem. - Minuta! Mam jeszcze jedną sprawę....



-------------------------------------------------------------------------------------------------
 Chcieliście i proszę.
Rozdział wyszedł dziwnie.
Jak myślicie co chce Dominic?
Tia ty nawet nie pisz!
Zauważyłam, że jak chcę 6 komentarzy dostaje 4, a gdy chcę 5 dostaje 8 dziiiwneee xd
Następny jak bd 6 komentarzy.

Przepraszam za każdy błąd
Alexis :*
                                             CZYTASZ = KOMENTUJESZ
                               6 KOMENTARZY = 18 ROZDZIAŁ.

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 16. " Jesteś chudziutka jak patyczek."


Obudziłam się w ramionach Dominic'a. Uśmiechnęłam się szeroko. Pocałowałam go w nosek i otworzył oczy.
-Tak budzić się chcę codziennie. - wyszeptał.
-Masz to jak w banku. - wstałam z łóżka. Ruszyłam do łazienki by się umyć. Rozebrana weszłam do wanny. Po szybkim prysznicu wyszłam, owinęłam się w ręcznik. Wróciłam do pokoju. Wzięłam ubrania i przyjrzałam się drzemiącemu Dominic'owi.
Wróciwszy zdjęłam ręcznik, przyglądałam się swojemu odbiciu.
-Śliczna jesteś. - powiedział Dom obejmując mnie od tyłu.
-Taa jak na razie... później będę beczką.
-Ale dla mnie będziesz najpiękniejszą dziewczyną jaką znam z brzuchem, bez brzucha, łysa, owłosiona. Najpiękniejsza! - całował mnie w szyję. Chwilę potem stał przede mną i gadał do mojego brzucha. - Haalo słyszysz? To ja twój tatuś! Kochanie moooje.
-Przestań muszę się ubrać i lecieć do szkoły. Ty też powinieneś się przebrać. - pocałowałam go wypychając z łazienki.
-Okej, będę czekać za 10 minut. - wyszedł z domu, a ja ubrałam się w coś ciepłego. Spakowałam potrzebne rzeczy i zeszłam na dół.
-Widzę, że pogodziłaś się z Dominic'iem. - zauważyła babcia.
-Num. Ide do szkoły. - wziąwszy jabłko wyszłam. - Szybki jesteś.
-Jak strzała. - zmierzaliśmy w kierunku szkoły, gdy nagle zatrąbił jakiś samochód. Odwróciliśmy się jak na komendę i ujrzeliśmy Sebastian'a z Nel.
-Potrzebujecie podwózki? - spytał.
-A zmieścimy się? - zaśmiałam się cicho.
-No z tym twoim brzuchem to nie jestem pewien. - spojrzałam na niego spod byka.
-Widzisz? Mówiłam Ci, że będę gruba! A on mówi, że już jestem! - krzyczałam.
-Co? O co wam chodzi? - wtrąciła się Nelania.
-Niee nic. A ty powinieneś dostać w pyszczek. - powiedział Dom.
-No dobra, przepraszam. Jesteś chudziutka jak patyczek. Wsiadacie czy nie? - wsiedliśmy na tyły. Wtuliłam się w ramie Dominic'a, a on mnie pocałował w czoło. Spojrzałam w przód i zaniemówiłam, Seb trzymał swoją dłoń na dłoni Nel.
-Czy ja o czymś nie wiem? - spytałam.
-Egh... nie... O czym ty mówisz? - policzki Seb'y i Nel zrobiły się malinowe. Zabrali szybko ręcę, a reszta drogi minęła w ciszy.

***

-To jak robimy? - siedzieliśmy w szóstkę przy stoliku. Nelania, Sebastian, Ja, Dominic, Ellen i Matheow.
-Megan dziś idzie do SPA... jak co tydzień. A później do domu... gdzieś tak o 20. - opowiadała Nel.
-Justin o tej godzinie jak zawszę krąży po mieście. - dodał Seb.
-Matt pamiętasz co masz robić? - spytałam.
-Taag! - wszyscy się zaśmieliśmy.
-Ej Seb o czym gadaliście rano z Iz i Dominic'iem? - zmieniła temat Nel.
-Yy... no. - zająknął się Sebastian.
-Noo? - poganiała go Nelania. Grzywacz spojrzał wyczekująco na mnie, a ja na Dominic'a.
-Ale nikomu nie wygadasz? - spytałam.
-Buźka na kłódkę. - udała, że zapina usta.
-Egh... jestem w ciąży... - wyszeptałam.
-Wow! Suuper! - krzyknęła.
-Ciśś nikt nie może wiedzieć, a zwłaszcza Megan. - upomniał ją Dom.
-Macie to jak w banku.

***

Stałam oparta o krzak i czekałam na znak. O 20 Meg wraca do domu. W tym czasie Jus i Seb jeżdżą po miasteczku. Dominic z Matt'em stoją gdzieś po lewej, a Ellen po drugiej stronie. Właśnie mi pomachała. To był znak. Napisałam sms'a do Seb'y by już jechali w tą stronę. Chłopcy już wkładali kominiarki. Chwilę potem Meg wyszła ze SPA i uśmiechała się pod nosem. Rozglądałam się za czarną toyotą. W tym czasie wyjechała za zakrętu. Wyjrzałam na drogę. Meg idzie, chłopcy biegną w jej kierunku, wyrywając jej torebkę, Jus szybko wyskakuje z samochodu i pomaga Meg przy okazji próbuje pobić chłopaków. My w tym czasie robimy zdjęcia. Śmiejemy się w niebogłosy. Kilka minut później szliśmy w czwórkę w stronę domu Nel.
-Stać! - usłyszeliśmy za sobą czyjś głos. Jedyne co mi przyszło do głowy, że to policja, ale gdy się odwróciłam ujrzałam Sebastian'a.
-Idiota! - krzyknęłam do niego.
-Ej ej... widzieliście wyraz twarzy Megan? - zaczął Matty i za chwilę zaczął ją naśladować. Ja ze śmiechu aż usiadłam na zaśnieżonym chodniku. /Tak, często siadam na chodniku ze śmiechu!/
-Wiecie jak Justin zaczął się wydzierać? Omg myślałem, że ogłuchnę! Na serio! - dodał Seb.
-A skoro jesteśmy przy Jus'ie to jak Ci się udało uwolnić? - spytałam, gdy już się opanowałam.
-Po prostu wyszedłem z samochodu, gdy on wyszedł. - przybiliśmy piątki.
-Super, a teraz kierunek dom Nel! - wskoczyłam na plecy Dominic'owi, a on zaczął biegać.

***

-Gotowe. - oznajmił młodszy brat Nelani. Podał nam wydrukowane zdjęcia, na których widać było jakby Jus bił Meg, a nie chłopaków. Mistrz photoshopa!!!!!
-Idealne. Teraz do dziennikarzy. - wyszliśmy w szóstkę śmiejąc się z Matta, który przez około dwie godziny kimał na łóżku Nel.
-Jejku to już człowiek nie może się przespać na łóżku? - gadał, gdy tylko ktoś powiedział "Jak się spało?".
-Nel, Ellen... - zaczęłam, a one spojrzały w moją stronę. - Co powiecie na babską noc? Tylko my trzy u mnie na chacie. Ale jest sprawa, ojciec i babka będą.
-A może u mnie? - zaproponowała El.
-Dla mnie ok. - uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
-No nie wiem... nie powinnam. - unikała naszego wzroku.
-Ej dziewczyno! Teraz jesteś jedną z nas! Nie ma nie. - krzyknęłam przytulając ją, a potem dołączyła się Ellen.
-Grupowy przytulasek? - powiedział głupkowato Matty. Chwilę potem w szóstkę mocno się do siebie przytulaliśmy.
-To jak będzie? - spytałam, gdy już było po wszystkim.
-Okk. - uśmiechnęła się.
-Chłopcy to skoro dziewczyny robią babski wieczór to my zróbmy męski u mnie. - zaproponował Matheow.
-Okej... - zgodzili się chłopcy jednocześnie.

***

-Jesteśmy na miejscu. - oznajmiłam. - Ja nie wchodzę.
-Ani ja. - powiedziała piątka na raz.
-A może zapukamy i odejdziemy? - zaproponował Matty.
-Dobry pomysł. - zadzwoniłam dzwonkiem, odłożyłam na schodek kartki. Chwilę potem byliśmy już w kawiarni obok. Śmieliśmy się w niebo głosy z Nel, która nigdy nie jadła bajaderki.
-Na prawdę nie jadłaś bajaderki? - dziwił się Sebastian.
-Nigdy. Kiedyś chciałam ją kupić, ale Meg powiedziała, że jak zjem jedną to będę gruba. - opowiedziała.
-No rzeczywiście będziesz gruba, spójrz na mnie. Jem po kilka dziennie i co? Jestem chudziutka. - zaśmiała się Ellen.
-To co wam przynieść? - spytał Dominic, który czekał na nasze propozycje.
-Ja chcę bajaderkę i latte. - poprosiła Nel.
-Ja bym chciała gorącą czekoladę i karpatkę. - uśmiechnęłam się do niego.
-Ja chcę kakao i jakieś ciasto... zdaje się na ciebie. - mrugnęła do niego Ellen.
-Ja wezmę to samo co moje słońce. - odezwał się Matty.
-A ja chce kawę i 3bita. - oznajmił Seb.
-Ygh nie przyniosę tego sam. - uśmiechnął się Dom w moim kierunku.
-Pomogę Ci. - zaproponowałam.




--------------------------------------------------------------------------------------------

 Rozdział krótki ;(
BRAK WENY!
Następny jeśli będzie 5 komentarzy. 
Przepraszam za każdy błąd...
Czytasz = Komentujesz
5 Komentarzy = 17 Rozdział