~Dominic~
-Co? - stałem oszołomiony.
-To! Będziemy mieli dziecko! - krzyczała przez łzy.
-To nie możliwe. -wyszeptałem.
-A jednak. To dziecko ma już miesiąc! Rozumiesz? Miesiąc! Jest tu. W moim brzuchu. - dotykał się w miejscu, gdzie znajduje się dziecko.
-Izzy... - chciałem złapać ją za dłoń, ale ją zabrała. - Proszę wróć. Stworzymy szczęśliwą rodzinę. Proszę.
-Nie Dom. Nie mogę. To koniec rozumiesz? Rozumiesz, że nic między nami już nie będzie? - patrzyła mi prosto w oczy.
-Ranisz... - zacząłem, ale mi przerwała
-Ty mnie tyle razy zraniłeś.
-Nie chciałem powiedzieć, że mnie ranisz tylko dziecko! Jak ono będzie się czuło bez ojca? Izzy zrozum. - staliśmy o krok od siebie.
-Nie. I więcej razy się nie powtórzę. Nie ma i nie będzie już nas. A teraz odwieź mnie do domu. - ruszyła przed siebie.
-A może twój Justin'ek zostanie ojcem dziecka? Może dziecko będzie do niego mówić "tatusiu", a nie do mnie? - powiedziałem przez zęby.
-A nawet gdyby tak to co? Na pewno byłby lepszy niż ty! Przynajmniej o nic mnie nie oskarża! - złapałem ją za nadgarstki.
-Zrozum, że on nie jest Ciebie wart. - patrzyłem jej prosto w oczy.
-A że niby ty frajerze jesteś mnie wart? On przynajmniej nie przeleciał Megan! A ty? Ile razy? 10? 20? - płakała. Płakała w moich ramionach. Dziewczyna, która jest dla mnie wszystkim.
-0. Ani razu się z nią nie przespałem! Zrozum, że tylko Ciebie kocham Izzy! - nachyliłem się i ją pocałowałem, ale ten pocałunek nie trwał wiecznie, ponieważ Iz odsunęła się ode mnie uderzając mnie w twarz.
-Nigdy więcej bez mojego pozwolenia tego nie rób. - powiedziała. - Zawieź mnie do domu.
Staliśmy pod domem Iz, cała droga minęła w ciszy. Dziewczyna całą drogę płakała, a ja nie mogłem jej pocieszyć.
-Przepraszam. - powiedziałem, gdy wychodziła z samochodu.
-Daruj sobie.
***
Siedziałem na podłodze z gitarą, pośród kartek. Wzięło mnie na pisanie piosenek. Idealny stan. Zranienie. Smutek. Ból.
-Dominic! - do pokoju wbiegła moja młodsza siostra Glen*. - Jakaś brzydka dziewczyna przyszła. Chce z tobą gadać.
-Już idę. - uśmiechnąłem się pod nosem. /Kim jest brzydka dziewczyna?/ Zbiegłem po schodach. W korytarzy stała Megan. /Mała miała rację. Brzydka jak skunks./ - Co chcesz?
-Musimy pogadać, ale sami. - spojrzała znacząco na Glen.
-Sory, ale nie mam ochoty z tobą gadać. Przez Ciebie Izzy ma mnie gdzieś! Powiedziałaś jej, że między nami coś było. Chociaż to nieprawda! Wynoś się stąd. - wypchałem ją za drzwi.
-Boziuu co za dziewczyna. Brzydka, a na dodatek głupia. - Glen zrobiła facepalm'a.
-Masz racje młoda. - poczochrałem jej włosy. - Dobra wracam do siebie.
-Mogę z tobą? Posłucham jak śpiewasz. - no tak mała uwielbia jak śpiewam, mogłaby siedzieć godzinami na moich próbach.
-Ok, ale musisz być cicho. - weszliśmy na górę, młoda usiadła na poduszkę kulkę, a ja zająłem miejsce na podłodze gdzie siedziałem wcześniej. Spojrzałem ostatni raz w okno Izzy. Paliło się światło, a na parapecie siedziała ONA.
-Tęsknisz za nią, prawda? - powiedział Glen.
-Jesteś zbyt mądra. Przed tobą nic się nie ukryje. - pokazałem jej język, a ona mi.
-Dobra śpiewaj. - zarządziła. W tym samym czasie zadzwonił telefon.
-Tak?
-Stary słuchaj. Pomagam Ci wrócić do Izzy. Wiem wszystko. - w słuchawce usłyszałem głos Matt'a.
-O czym wiesz? - udałem głupiego.
-O ciąży palancie. Sebastian nam wszystko powiedział. Słuchaj... - zaczął tłumaczyć mi plan. - Zgadzasz się?
-Jeśli jesteś pewien, że się uda to nie ma sprawy. - powiedziałem.
-Okej to o 20 u mnie. - rozłączył się.
-Dobrze słyszałam? Izzy w ciąży? - spytała młoda.
-Gumowe ucho. - krzyknąłem ze śmiechem. - Tak, tylko ani słówka mamie, ok?
-Buzia zamknięta na kłódkę.
-Kocham Cię mała. - przytuliłem ja mocno do siebie.
-No dobra bez tych czułości, dość. - wyrywała się.
***
Siedziałem na środku pokoju i czekałem na Izzy. Ręce pociły mi się od stresu. /Co jak wyjdę na głupka? A jeśli nie przyjdzie? Co ja wtedy zrobię?/ Ludzi było coraz więcej. Chodzili, tańczyli, pili, a ja? Ja byłem głupi bo się zgodziłem.
-Pamiętasz co masz robić? - koło mnie przystanęła Ellen.
-Tak. - odpowiedziałem. - Ej El, a jak ona nie przyjdzie? Albo będzie miała mnie w dupie?
-Nie bój się. Ona właśnie wchodzi do domu. - wskazała palcem w stronę mojego "Anioła". Zgodnie z planem zaczęłam grać na gitarze. Wtedy nasze spojrzenia się spotkały.
~Izzy~
(Chwilę wcześniej)
-Po co mnie tu przywiozłeś? - krzyczałam na Sebastian'a.
-Przepraszam Iz. - popchał mnie na środek pokoju i wtedy zobaczyłam Dominic'a. Z gitarą. Spojrzałam na niego, a on patrzył na mnie. Zaczął grać jakąś melodię i śpiewać do niej.
- Mówiłaś często, że będzie zajebiście.
Ten cały widok to jak sztuka w Madrycie.
Pisałaś w liście, pozwól, zacytuję:
"Będę Cię kochać, ta miłość nie umrze".
Ten cały dom, jak z piasku runął.
Zamknęłaś drzwi, bo na wnioski za późno .
Pociąg odjechał, zabrał marzenia.
Zabrał mi coś, co trzymałem na rękach.
Tych parę sekund zamazało tą drogę
i wspólne plany, które były na potem.
To mogło trwać, zrozum, przez wieki.
Gdy czytam tą treść, parują powieki.
Tu obok mnie, w tym momencie, Ciebie nie ma
Dziś nowa scena za zasłoną milczenia.
Zbyt głęboko zanurzony w tym nurcie.
Choć kilometry dzielą - słyszę Twój uśmiech.
Wróć do mnie, proszę
Nie zamykaj dróg.
Wróć do mnie, błagam
Nie zostawiaj tu.
Wróć do mnie, proszę
Przecież kocham tak.
Wróć do mnie, błagam
Nie chcę żyć tu sam.
Widzę próżnię, kiedy wszystko mnie mija.
Nasz azyl pusty, zazdrość płynie w żyłach.
Czekam na Ciebie w pokoju za drzwiami;
Myślę, że przyjdziesz przemyć te rany
I wszystko wróci do normy, jak dawniej.
Nigdy więcej nie wyleje łez na papier,
A dawne plany nie będą fikcją.
Przeniosę się znów w tamtą rzeczywistość.
Gdybym mógł ściągnąłbym dla Ciebie księżyc.
Zrobiłbym wszystko, byś mogła uwierzyć,
Że każdy problem warto naprawić.
Nikt nigdy nie był tutaj idealny,
Dziś muszę prosić o kolejną szansę,
Walczyć o miłość, jak za pierwszym razem.
Nic tak dla mnie nie jest tu ważne
Jak Twoja obecność i szepty nad ranem.
Wróć do mnie, proszę
Nie zamykaj dróg.
Wróć do mnie, błagam
Nie zostawiaj tu.
Wróć do mnie, proszę
Przecież kocham tak.
Wróć do mnie, błagam **
Nie chcę żyć tu sam.- gdy skończył odstawił gitarę na bok i stanął na przeciwko mnie. - Dlaczego płaczesz?
-Bo tęsknie za takim pajacem jak ty. - powiedziałam przez łzy. /Dlaczego on tak na mnie działa? Przecież to frajer, który zdradza. No tak frajer, ale ja kocham tego frajera. Najbardziej na świecie! Za bardzo go kocham by go tak ranić./
-W jakim sensie tęsknisz? - spojrzał na mnie zdumiony.
-W takim, że gdy wstaje myślę o tobie, gdy jem myślę o tobie, gdy idę do szkoły myślę o tobie, gdy siedzę w szkole myślę o tobie, gdy wracam ze szkoły myślę o tobie, gdy jem kolację myślę o tobie, gdy zasypiam myślę o tobie. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Czy to znaczy, że... - powiedział.
-Że jesteś frajerem, którego mam w dupie i nie chcę znać. - wściekłam się.
-A nie mówiłem? Mówiłem wam, że to poje*any plan! Zadowoleni? - patrzył na Ellen, Matty'ego oraz Sebastian'a. Zrobiłam krok do przodu. Złapałam jego twarz i zbliżyłam nasze usta w jeden wielki pocałunek.
-Uuu. - krzyknęli wszyscy wokół nas.
-Kocham Cię. - powiedział Dom.
-Ja Cię też. - wtuliłam się w jego ramie.
-Aww! A nie mówiłam! - przybiegła do nas Ellen. - Aww! Jesteście potrzebni dla siebie do życia. Oboje się kochacie, prawda? - gadała jak najęta. Nie wiele myśląc przytuliłam ją do siebie.
-Przepraszam. Przepraszam za wszystko. - wyszeptałam.
-Każdy popełnia błędy, nawet ktoś taki idealny jak ty. - uśmiechnęła się.
-Kochana jesteś. - zaśmiałam się.
-Ej ej. Kto mi tu porywa dziewczynę? - spojrzałam na Matt'a i wskoczyłam mu na ręce. - Spokojnie. - zaczął mną kręcić
-Aaaa! Ty cioto! - śmiałam się - Stooop. Dooość. - odstawił mnie na podłogę. - Pamiętaj mamy do pogadania.
-Okej.
-A mi coś zrobisz? - spytał nieśmiało Sebastian.
-Ci? Niee... Tylko wydłubie oczy śrubokrętem później odetnę igłą ręce, a na koniec pozbędę się twoich nóg za pomocą piły mechanicznej. - uśmiechnęłam się.
-Okej, to może ja wyjdę. - wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem.
-Kocham was. Nawet Ciebie Matty. - przytuliłam wszystkich, ale Seb stał na uboczu. - Chodź teraz ty też należysz do tej psychicznej rodziny. - powiedziałam do niego, ale on mnie nie słuchał tylko patrzył na jakąś dziewczynę.
-Ooo proszę ktoś tu się zakochał w Nel... - zauważył Dom.
-Co? Ja? Nie. - zająkał się Grzywacz. - Tak sobie na nią patrzę.
-Na nią czy na jej tyłek? - odezwałam się.
-Nie żeby coś, ale tyłeczek to ona ma fajny. - zaśmiał się Dom, a ja uderzyłam go w głowę. - Auu za co to?
-Za Nel. - udałam obrażoną.
-Kocham tylko Ciebie. - pocałował mnie w nosek.
-Dominic miałeś rację. Tyłek jest... mhmmm! - uśmiechnął się Seb
-A nie mówiłem? - krzyknął Dom, a ja ponownie go uderzyłam. - Auć!
-Chcesz to zapoznam ją z tobą. - zaproponowałam.
-Na prawdę mogłabyś? - niemal nie skakał z radości.
-Num chodź. - ruszyliśmy w kierunku Nel. - Cześć Nel. - przywitałam się.
-O siemka Iz. - uśmiechnęła się. -Co Cię do mnie sprowadza?
-Mój kolega Sebastian chciałby Cię poznać.
-Ooo słodko. - zarumieniła się.
-Dobra Nel to Sebastian, Sebastian to Nel. Już się znacie, a ja mykam. - już miałam iść, gdy przypomniało mi się, że nie ma Megan. - Ej ej, a gdzie Meg?
-A ja wiem? Gdzieś ją mam. Nie interesuje mnie. - uśmiechnęła się.
-Jak coś to mnie gdzieś tu znajdziesz... - pomachałam im na pożegnanie. - To co robimy kochanie? - usiadłam na kolan Dom'a i mocno go przytuliłam.
-Stęskniłem się. - wyszeptał mi we włosy. - Zatańczymy?
-Oki doki. - złapał mnie za dłoń i już po chwili wirowaliśmy na parkiecie, a obok nas Nelania z Sebastian'em.
-Zamiana. - powiedział Matty, który robił za Dj'a. Trafiłam w ramiona Grzywacza, a Nel w Dominic'a.
-Co powiesz Justin'owi? - spytał.
-A co mam mu się tłumaczyć? - uśmiechnęłam się głupkowato.
-No nie, ale on potrafi być nieźle stuknięty. Lepiej żeby ktoś był jak będziesz z nim gadać.
-Okej, Ellen może być?
-Musi to być ktoś silniejszy by mógł przytrzymać Justin'a. - przestraszyłam się truszku, ale gdy ponownie znalazłam się w objęciach Dom'a minęło.
-Musimy coś zrobić z Justin'em. - powiedziałam.
-I z Megan. Ona nie da mi spokoju. - dodał. Usiedliśmy na sofie, a chwilę później obok nas przysiedli roześmiani od ucha do ucha Seb z Nel. - Ej Cross Meg lubi JB?
-Ona? Ona za nim szaleje. Gdyby tylko z nim się spotkała... Omg co za szał byłby. - zaśmiała się.
-Dom mam pomysł! - krzyknęłam, a chwilę potem opowiedziałam szczegóły.
-To może wypalić. - uśmiechnęła się Nelania.
-Ej Nel mogę wiedzieć czemu przestałaś się z nią zadawać? - /One były najlepszymi przyjaciółeczkami! Co mogło je rozdzielić?/
-To zimna suka. Nie da się z nią wysiedzieć. Ciągle na kogoś gada, a sama nie jest lepsza. Wiecie, że ona myje się raz na tydzień? - wybuchliśmy wszyscy śmiechem.
-Wiesz Nel myślałam, że ty też jesteś zimną suką, ale się myliła. Z tobą da się pogadać. Ale pamiętaj jeśli złamiesz mu serce to ja złamię Ci nosek. - wskazałam na Grzywacza - Dom możemy już wracać? Chce pobyć chwilę z tobą.
-Okej. Chodźmy. - pożegnaliśmy się z wszystkimi i wyszliśmy. Ruszyliśmy spacerkiem do domów. - Cieszę się, że mi wybaczyłaś. Wiecznie o tobie myślałem.
-Ja też się cieszę. - pocałowałam go w policzek.
Po 40 minutach byliśmy pod domami. - Wejdziesz? Zostaniesz? Na noc? Na dzień? Tydzień? Miesiąc? Rok? Na zawsze?!
-Mogę zostać na noc. - weszliśmy do domu i pobiegliśmy na górę. Dominic usiadł na łóżku, a ja na nim. Zaczęliśmy się całować. - Tęskniłem za tym.
-A ja za tym. - zaczęłam go rozbierać... reszty już możecie się domyślić.
-Co? - stałem oszołomiony.
-To! Będziemy mieli dziecko! - krzyczała przez łzy.
-To nie możliwe. -wyszeptałem.
-A jednak. To dziecko ma już miesiąc! Rozumiesz? Miesiąc! Jest tu. W moim brzuchu. - dotykał się w miejscu, gdzie znajduje się dziecko.
-Izzy... - chciałem złapać ją za dłoń, ale ją zabrała. - Proszę wróć. Stworzymy szczęśliwą rodzinę. Proszę.
-Nie Dom. Nie mogę. To koniec rozumiesz? Rozumiesz, że nic między nami już nie będzie? - patrzyła mi prosto w oczy.
-Ranisz... - zacząłem, ale mi przerwała
-Ty mnie tyle razy zraniłeś.
-Nie chciałem powiedzieć, że mnie ranisz tylko dziecko! Jak ono będzie się czuło bez ojca? Izzy zrozum. - staliśmy o krok od siebie.
-Nie. I więcej razy się nie powtórzę. Nie ma i nie będzie już nas. A teraz odwieź mnie do domu. - ruszyła przed siebie.
-A może twój Justin'ek zostanie ojcem dziecka? Może dziecko będzie do niego mówić "tatusiu", a nie do mnie? - powiedziałem przez zęby.
-A nawet gdyby tak to co? Na pewno byłby lepszy niż ty! Przynajmniej o nic mnie nie oskarża! - złapałem ją za nadgarstki.
-Zrozum, że on nie jest Ciebie wart. - patrzyłem jej prosto w oczy.
-A że niby ty frajerze jesteś mnie wart? On przynajmniej nie przeleciał Megan! A ty? Ile razy? 10? 20? - płakała. Płakała w moich ramionach. Dziewczyna, która jest dla mnie wszystkim.
-0. Ani razu się z nią nie przespałem! Zrozum, że tylko Ciebie kocham Izzy! - nachyliłem się i ją pocałowałem, ale ten pocałunek nie trwał wiecznie, ponieważ Iz odsunęła się ode mnie uderzając mnie w twarz.
-Nigdy więcej bez mojego pozwolenia tego nie rób. - powiedziała. - Zawieź mnie do domu.
Staliśmy pod domem Iz, cała droga minęła w ciszy. Dziewczyna całą drogę płakała, a ja nie mogłem jej pocieszyć.
-Przepraszam. - powiedziałem, gdy wychodziła z samochodu.
-Daruj sobie.
***
Siedziałem na podłodze z gitarą, pośród kartek. Wzięło mnie na pisanie piosenek. Idealny stan. Zranienie. Smutek. Ból.
-Dominic! - do pokoju wbiegła moja młodsza siostra Glen*. - Jakaś brzydka dziewczyna przyszła. Chce z tobą gadać.
-Już idę. - uśmiechnąłem się pod nosem. /Kim jest brzydka dziewczyna?/ Zbiegłem po schodach. W korytarzy stała Megan. /Mała miała rację. Brzydka jak skunks./ - Co chcesz?
-Musimy pogadać, ale sami. - spojrzała znacząco na Glen.
-Sory, ale nie mam ochoty z tobą gadać. Przez Ciebie Izzy ma mnie gdzieś! Powiedziałaś jej, że między nami coś było. Chociaż to nieprawda! Wynoś się stąd. - wypchałem ją za drzwi.
-Boziuu co za dziewczyna. Brzydka, a na dodatek głupia. - Glen zrobiła facepalm'a.
-Masz racje młoda. - poczochrałem jej włosy. - Dobra wracam do siebie.
-Mogę z tobą? Posłucham jak śpiewasz. - no tak mała uwielbia jak śpiewam, mogłaby siedzieć godzinami na moich próbach.
-Ok, ale musisz być cicho. - weszliśmy na górę, młoda usiadła na poduszkę kulkę, a ja zająłem miejsce na podłodze gdzie siedziałem wcześniej. Spojrzałem ostatni raz w okno Izzy. Paliło się światło, a na parapecie siedziała ONA.
-Tęsknisz za nią, prawda? - powiedział Glen.
-Jesteś zbyt mądra. Przed tobą nic się nie ukryje. - pokazałem jej język, a ona mi.
-Dobra śpiewaj. - zarządziła. W tym samym czasie zadzwonił telefon.
-Tak?
-Stary słuchaj. Pomagam Ci wrócić do Izzy. Wiem wszystko. - w słuchawce usłyszałem głos Matt'a.
-O czym wiesz? - udałem głupiego.
-O ciąży palancie. Sebastian nam wszystko powiedział. Słuchaj... - zaczął tłumaczyć mi plan. - Zgadzasz się?
-Jeśli jesteś pewien, że się uda to nie ma sprawy. - powiedziałem.
-Okej to o 20 u mnie. - rozłączył się.
-Dobrze słyszałam? Izzy w ciąży? - spytała młoda.
-Gumowe ucho. - krzyknąłem ze śmiechem. - Tak, tylko ani słówka mamie, ok?
-Buzia zamknięta na kłódkę.
-Kocham Cię mała. - przytuliłem ja mocno do siebie.
-No dobra bez tych czułości, dość. - wyrywała się.
***
Siedziałem na środku pokoju i czekałem na Izzy. Ręce pociły mi się od stresu. /Co jak wyjdę na głupka? A jeśli nie przyjdzie? Co ja wtedy zrobię?/ Ludzi było coraz więcej. Chodzili, tańczyli, pili, a ja? Ja byłem głupi bo się zgodziłem.
-Pamiętasz co masz robić? - koło mnie przystanęła Ellen.
-Tak. - odpowiedziałem. - Ej El, a jak ona nie przyjdzie? Albo będzie miała mnie w dupie?
-Nie bój się. Ona właśnie wchodzi do domu. - wskazała palcem w stronę mojego "Anioła". Zgodnie z planem zaczęłam grać na gitarze. Wtedy nasze spojrzenia się spotkały.
~Izzy~
(Chwilę wcześniej)
-Po co mnie tu przywiozłeś? - krzyczałam na Sebastian'a.
-Przepraszam Iz. - popchał mnie na środek pokoju i wtedy zobaczyłam Dominic'a. Z gitarą. Spojrzałam na niego, a on patrzył na mnie. Zaczął grać jakąś melodię i śpiewać do niej.
- Mówiłaś często, że będzie zajebiście.
Ten cały widok to jak sztuka w Madrycie.
Pisałaś w liście, pozwól, zacytuję:
"Będę Cię kochać, ta miłość nie umrze".
Ten cały dom, jak z piasku runął.
Zamknęłaś drzwi, bo na wnioski za późno .
Pociąg odjechał, zabrał marzenia.
Zabrał mi coś, co trzymałem na rękach.
Tych parę sekund zamazało tą drogę
i wspólne plany, które były na potem.
To mogło trwać, zrozum, przez wieki.
Gdy czytam tą treść, parują powieki.
Tu obok mnie, w tym momencie, Ciebie nie ma
Dziś nowa scena za zasłoną milczenia.
Zbyt głęboko zanurzony w tym nurcie.
Choć kilometry dzielą - słyszę Twój uśmiech.
Wróć do mnie, proszę
Nie zamykaj dróg.
Wróć do mnie, błagam
Nie zostawiaj tu.
Wróć do mnie, proszę
Przecież kocham tak.
Wróć do mnie, błagam
Nie chcę żyć tu sam.
Widzę próżnię, kiedy wszystko mnie mija.
Nasz azyl pusty, zazdrość płynie w żyłach.
Czekam na Ciebie w pokoju za drzwiami;
Myślę, że przyjdziesz przemyć te rany
I wszystko wróci do normy, jak dawniej.
Nigdy więcej nie wyleje łez na papier,
A dawne plany nie będą fikcją.
Przeniosę się znów w tamtą rzeczywistość.
Gdybym mógł ściągnąłbym dla Ciebie księżyc.
Zrobiłbym wszystko, byś mogła uwierzyć,
Że każdy problem warto naprawić.
Nikt nigdy nie był tutaj idealny,
Dziś muszę prosić o kolejną szansę,
Walczyć o miłość, jak za pierwszym razem.
Nic tak dla mnie nie jest tu ważne
Jak Twoja obecność i szepty nad ranem.
Wróć do mnie, proszę
Nie zamykaj dróg.
Wróć do mnie, błagam
Nie zostawiaj tu.
Wróć do mnie, proszę
Przecież kocham tak.
Wróć do mnie, błagam **
Nie chcę żyć tu sam.- gdy skończył odstawił gitarę na bok i stanął na przeciwko mnie. - Dlaczego płaczesz?
-Bo tęsknie za takim pajacem jak ty. - powiedziałam przez łzy. /Dlaczego on tak na mnie działa? Przecież to frajer, który zdradza. No tak frajer, ale ja kocham tego frajera. Najbardziej na świecie! Za bardzo go kocham by go tak ranić./
-W jakim sensie tęsknisz? - spojrzał na mnie zdumiony.
-W takim, że gdy wstaje myślę o tobie, gdy jem myślę o tobie, gdy idę do szkoły myślę o tobie, gdy siedzę w szkole myślę o tobie, gdy wracam ze szkoły myślę o tobie, gdy jem kolację myślę o tobie, gdy zasypiam myślę o tobie. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Czy to znaczy, że... - powiedział.
-Że jesteś frajerem, którego mam w dupie i nie chcę znać. - wściekłam się.
-A nie mówiłem? Mówiłem wam, że to poje*any plan! Zadowoleni? - patrzył na Ellen, Matty'ego oraz Sebastian'a. Zrobiłam krok do przodu. Złapałam jego twarz i zbliżyłam nasze usta w jeden wielki pocałunek.
-Uuu. - krzyknęli wszyscy wokół nas.
-Kocham Cię. - powiedział Dom.
-Ja Cię też. - wtuliłam się w jego ramie.
-Aww! A nie mówiłam! - przybiegła do nas Ellen. - Aww! Jesteście potrzebni dla siebie do życia. Oboje się kochacie, prawda? - gadała jak najęta. Nie wiele myśląc przytuliłam ją do siebie.
-Przepraszam. Przepraszam za wszystko. - wyszeptałam.
-Każdy popełnia błędy, nawet ktoś taki idealny jak ty. - uśmiechnęła się.
-Kochana jesteś. - zaśmiałam się.
-Ej ej. Kto mi tu porywa dziewczynę? - spojrzałam na Matt'a i wskoczyłam mu na ręce. - Spokojnie. - zaczął mną kręcić
-Aaaa! Ty cioto! - śmiałam się - Stooop. Dooość. - odstawił mnie na podłogę. - Pamiętaj mamy do pogadania.
-Okej.
-A mi coś zrobisz? - spytał nieśmiało Sebastian.
-Ci? Niee... Tylko wydłubie oczy śrubokrętem później odetnę igłą ręce, a na koniec pozbędę się twoich nóg za pomocą piły mechanicznej. - uśmiechnęłam się.
-Okej, to może ja wyjdę. - wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem.
-Kocham was. Nawet Ciebie Matty. - przytuliłam wszystkich, ale Seb stał na uboczu. - Chodź teraz ty też należysz do tej psychicznej rodziny. - powiedziałam do niego, ale on mnie nie słuchał tylko patrzył na jakąś dziewczynę.
-Ooo proszę ktoś tu się zakochał w Nel... - zauważył Dom.
-Co? Ja? Nie. - zająkał się Grzywacz. - Tak sobie na nią patrzę.
-Na nią czy na jej tyłek? - odezwałam się.
-Nie żeby coś, ale tyłeczek to ona ma fajny. - zaśmiał się Dom, a ja uderzyłam go w głowę. - Auu za co to?
-Za Nel. - udałam obrażoną.
-Kocham tylko Ciebie. - pocałował mnie w nosek.
-Dominic miałeś rację. Tyłek jest... mhmmm! - uśmiechnął się Seb
-A nie mówiłem? - krzyknął Dom, a ja ponownie go uderzyłam. - Auć!
-Chcesz to zapoznam ją z tobą. - zaproponowałam.
-Na prawdę mogłabyś? - niemal nie skakał z radości.
-Num chodź. - ruszyliśmy w kierunku Nel. - Cześć Nel. - przywitałam się.
-O siemka Iz. - uśmiechnęła się. -Co Cię do mnie sprowadza?
-Mój kolega Sebastian chciałby Cię poznać.
-Ooo słodko. - zarumieniła się.
-Dobra Nel to Sebastian, Sebastian to Nel. Już się znacie, a ja mykam. - już miałam iść, gdy przypomniało mi się, że nie ma Megan. - Ej ej, a gdzie Meg?
-A ja wiem? Gdzieś ją mam. Nie interesuje mnie. - uśmiechnęła się.
-Jak coś to mnie gdzieś tu znajdziesz... - pomachałam im na pożegnanie. - To co robimy kochanie? - usiadłam na kolan Dom'a i mocno go przytuliłam.
-Stęskniłem się. - wyszeptał mi we włosy. - Zatańczymy?
-Oki doki. - złapał mnie za dłoń i już po chwili wirowaliśmy na parkiecie, a obok nas Nelania z Sebastian'em.
-Zamiana. - powiedział Matty, który robił za Dj'a. Trafiłam w ramiona Grzywacza, a Nel w Dominic'a.
-Co powiesz Justin'owi? - spytał.
-A co mam mu się tłumaczyć? - uśmiechnęłam się głupkowato.
-No nie, ale on potrafi być nieźle stuknięty. Lepiej żeby ktoś był jak będziesz z nim gadać.
-Okej, Ellen może być?
-Musi to być ktoś silniejszy by mógł przytrzymać Justin'a. - przestraszyłam się truszku, ale gdy ponownie znalazłam się w objęciach Dom'a minęło.
-Musimy coś zrobić z Justin'em. - powiedziałam.
-I z Megan. Ona nie da mi spokoju. - dodał. Usiedliśmy na sofie, a chwilę później obok nas przysiedli roześmiani od ucha do ucha Seb z Nel. - Ej Cross Meg lubi JB?
-Ona? Ona za nim szaleje. Gdyby tylko z nim się spotkała... Omg co za szał byłby. - zaśmiała się.
-Dom mam pomysł! - krzyknęłam, a chwilę potem opowiedziałam szczegóły.
-To może wypalić. - uśmiechnęła się Nelania.
-Ej Nel mogę wiedzieć czemu przestałaś się z nią zadawać? - /One były najlepszymi przyjaciółeczkami! Co mogło je rozdzielić?/
-To zimna suka. Nie da się z nią wysiedzieć. Ciągle na kogoś gada, a sama nie jest lepsza. Wiecie, że ona myje się raz na tydzień? - wybuchliśmy wszyscy śmiechem.
-Wiesz Nel myślałam, że ty też jesteś zimną suką, ale się myliła. Z tobą da się pogadać. Ale pamiętaj jeśli złamiesz mu serce to ja złamię Ci nosek. - wskazałam na Grzywacza - Dom możemy już wracać? Chce pobyć chwilę z tobą.
-Okej. Chodźmy. - pożegnaliśmy się z wszystkimi i wyszliśmy. Ruszyliśmy spacerkiem do domów. - Cieszę się, że mi wybaczyłaś. Wiecznie o tobie myślałem.
-Ja też się cieszę. - pocałowałam go w policzek.
Po 40 minutach byliśmy pod domami. - Wejdziesz? Zostaniesz? Na noc? Na dzień? Tydzień? Miesiąc? Rok? Na zawsze?!
-Mogę zostać na noc. - weszliśmy do domu i pobiegliśmy na górę. Dominic usiadł na łóżku, a ja na nim. Zaczęliśmy się całować. - Tęskniłem za tym.
-A ja za tym. - zaczęłam go rozbierać... reszty już możecie się domyślić.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*
Glen Pads- 7 letnia siostra Dominic'a. Jest mądra jak na swój wiek. Kocha swojego brata i uwielbia jak on śpiewa.
**
Stinko - Wróć do mnie
Bum bum :3
Były 4 komentarze więc dodaje :3
Natalioo ty to masz nie równo :3
Następny? Jak będzie 6 komentarzy :3
Mam prośbę... napiszcie co byście zmienili w tym opo :3
Alexis :*
Glen Pads- 7 letnia siostra Dominic'a. Jest mądra jak na swój wiek. Kocha swojego brata i uwielbia jak on śpiewa.
**
Stinko - Wróć do mnie
Bum bum :3
Były 4 komentarze więc dodaje :3
Natalioo ty to masz nie równo :3
Następny? Jak będzie 6 komentarzy :3
Mam prośbę... napiszcie co byście zmienili w tym opo :3
Alexis :*
Czytasz = Komentujesz
6 Komentarzy = 16 Rozdział
NARESZCIE!!!!!! Wrócili do siebie! Tak, wygrać życie! XD Słodki rozdział *o* Tylko co będzie z Justinem? :c Jeju jaram się XD
OdpowiedzUsuńCzekam nn. <3
Oj racja Natalia ma nie równo pod sufitem :)
OdpowiedzUsuńOlu, Olu nic tu nie trzeba zmieniać. To twoje opowiadanie i ty decydujesz co w nim będzie. Kiedy czytam twoje rozdziały zapominam, że to ty piszesz...*.*
Przepraszam, że Ciebie zostawiłam.../ Tia
Ja mam nierówno?! Ja mam bardzo równo! Równiej od was razem wziętych. Natalia <3
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to ---> cdhfrqofc;riqecvefrq;vgq'eorghroiqgh; bosko. Natalia <3
OdpowiedzUsuń