piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 14. "Od niego też trzymaj się z daleka."



Dzień koncertu.

/Izzy dasz rade, zobaczysz dasz radę./ Dopingowałam siebie w myślach. Za jakieś 10 minut miałam wejść na scenę i zatańczyć mój własny układ. A co do czego przychodzi zapominam kroków! Jak to możliwe? Stres? Tak to stres.
Dowiedziałam się, że Ellen i reszta też tu będą. Nawet Dominc.
-Hej Izzy, wszystko ok? - na moim ramieniu znalazła się męska dłoń.
-Tak wszystko okej. - uśmiechnęłam się szeroko do Sebastian'a. - Dzięki za troskę.
-Nie ma sprawy.
-Ej Seb, zapomniałam Cię przeprosić. - wspomniałam.
-Za co? - spytał zdziwiony.
-Za tą cała sprawę z ginekologiem. Nie miałam chwili by z tobą  o tym pogadać. Ciągle byliśmy czymś zajęci.
-Spoko to nie twoja wina. Wiesz dla mnie to byłby zaszczyt być ojcem tego maleństwa. - uśmiechnął się szeroko.
-Dzięki.
-Za 5 minut wchodzicie... - oznajmił Scott.
-O nie nie nie nie. - zaczęłam skakać.
-Ej ej spokój. - Seb złapał mnie za ramiona i przytrzymał. - Spokojnie. Ciśśś. Luz. - staliśmy tak przez chwilę.
-Dzięki wielkie. - przytuliłam się do niego. - Jesteś wielki.
-Heh, dobrze wiedzieć. Chodź Diagra poprawi Ci makijaż. - popchał mnie w stronę stylistki
-Aż tak źle wyglądam? - zaśmiałam się.
-Niestety. - uśmiechnął się szeroko.
-Szczerość. - skomentowała Diagra. Była wysoką dziewczyną. Jej włosy były w kolorze różu. Idealnie podkreślone oczy było widać z daleka. Była piękna.
-Poprawisz? - spytał Seb.
-Jasne.
-Tylko szybko bo już wchodzimy. - dodał cicho.
-Spoko.
-Hej Diagra, wiesz może gdzie Daniel? - zaczęłam, gdy Seba odszedł.
-Ona zawsze znika przed koncertem. Chce się uspokoić przed wejściem medytując. Taka no wiesz... - zażartowała.
-No tak. Kumam. - poprawiła mi szybko makijaż, a później popryskała lakierem włosy by się utrzymały.
-Minuta! - krzyknął Xawier. - Izzy chodź.
-Juuuuż. - podbiegłam do nich. Jakże jestem choreografką wybiegam pierwsza. To takie dobijające!
-Wchodzicie. - krzyknął Scott, a ja wbiegłam po schodkach i, gdy byłam na scenie zaczęłam robić salta i gwiazdy. Zatrzymałam się na swoim miejscu. Spojrzałam na Sebastian'a, który stał zaledwie dwa kroki koło mnie. Zrobiło się ciemno. Ludzie gwizdali, krzyczeli i nie tylko. Nagle z góry na metalowej huśtawce zlatywał Justin. Krzyki były jeszcze głośniejsze. Stanął na scenie, a ja podbiegłam by zabrać kurtkę. Uśmiechnął się do mnie szeroko. Oddałam kurtkę Scott'owi i wróciłam do Justin'a. Oparłam rękę o jego prawe ramie, a Daniel o lewe. Z głośników zaczęła lecieć piosenka "Boyfriend", Jus śpiewał, a my tańczyliśmy przy nim. Później wróciłam na miejsce obok Sebastian'a. Za chwilę miałam wykonać wraz z Daniel główną atrakcje na koncercie. Po prawej i lewej stronie ustawili się pozostali. Okrążyli nas.
-Nie pozwól mi upaść. - szepnęłam do samej siebie. Złapali mnie oraz Dan za nogi i ręce wyrzucając nas w górę. Zrobiłyśmy dwa salta, tak, że ja spadłam po lewej stronie, a ona po prawej. Wybuchły głośne brawa i krzyki. Wszyscy zaczęli skakać, a my razem z nimi.

***

-Ej ludzie! - krzyknął do mikrofonu Justin, gdy koncert już się kończył. Wszyscy z grupy tanecznej byli przebrani w jakieś odjazdowe ciuchy. Ja miałam na sobie sukienkę z czarnym gorsetem i miętowym luźnym spodem. Do tego skórzana kurtka i czarne obcasy. Sebastian był w czarnych rurkach, niebieskiej koszuli, przez nią miał przewiązany luźny krawat. Na głowie full-cap, a na nogach niebiusieńkie nike. - Mój przyjaciel chciałby coś powiedzieć. - do mikrofonu podbiegł Xawier. W zielonych rurkach, czarnej koszuli z zielonym krawatem i czarnych air max'ach.
-Cześć człowieki. Chciałbym coś bardzo ważnego powiedzieć dla pewnej osoby, która siedzi w mojej głowie dzień i noc. - ludzie ucichli. - Jesteś dla mnie jak tlen do życia potrzebna, bez Ciebie żyć nie umiem. Daniel... - uklęk i patrzył wprost na dziewczynę. Ona zaś miała łzy w oczach, które kapały na jej śliwkową sukienkę. Popchnęłam ją w jego stronę. -  Daniel Ford czy zostaniesz moją żoną?
-Uuuu! - ludzie z widowni zaczęli krzyczeć. Daniel dalej płakała.
-Tak. - wyszeptała przez łzy. Xawier włożył pierścionek na jej palec i mocno ją przytulił. Wszyscy bili głośnie brawo.

***

Po skończonym koncercie, który trwał 3 godziny, byłam padnięta. Daniel'a była uśmiechnięta od ucha do ucha. No tak kto ma oświadczyny na koncercie Justin'a Bieber'a? Jejku jak jej zazdroszczę! Tak właśnie miało być z Dominic'iem. Mieliśmy być szczęśliwym małżeństwem, mieć dzieci... no dobra mamy dziecko, ale o tym wiem tylko ja no i mieszkać na górce. To były tylko słowa, głupie słowa.
-Izzy słuchasz? - z zamyśleń wyrwał mnie głos Jus'a.
-Przepraszam wyłączyłam się na chwilę. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Idziemy oblać oświadczyny. Idziesz z nami? - spytał.
-N... - nie skończyłam bo przerwał mi Sebastian.
-Nie masz jutro sprawdzianu z gegry? - puścił do mnie oczko.
-Tak chyba tak, ale mogę iść z wami. - ponownie się uśmiechnęłam.
-To dobrze. - Jus przytulił mnie do siebie. - Chodźcie. - ruszyliśmy przytuleni do siebie.
-Zabije. - wysyczał zdenerwowany Sebastian.
-Mówiłeś coś? - Justin odwrócił się do niego.
-Mówiłem, że słodko wyglądacie razem. - uśmiechnął się teatralnie.
-Cieszę się. - wyszliśmy tylnymi drzwiami. Było pełno fanów. Dobrze, że Jus ma ochronę. Przeszliśmy do samochodu. Usiadłam z przodu obok Jus'a, a Xawie, Daniel i Sebastian z tyłu.
-Kocham Cię. - usłyszałam z tyłu głos Daniel. Gdy przejeżdżaliśmy obok fanów zauważyłam Ellen przytuloną do Matt'a i Dominic'a z... Megan.
-O k*rwa... Jak on mógł. - wyszeptałam. Z moich oczu popłynęły łzy. Siedzący za mną Sebastian zauważył to i skierował wzrok w tą samą stronę co ja.
Po chwili dostałam sms'a.

"Od: Grzywacz.
Kto to?"

Zapewne nie chciał przy nich o tym gadać. Odpisałam.

Do:Grzywacz.
Ojciec dziecka ze szkolną k*rwą"


Ponownie popłynęły łzy, a chwilę potem dostałam kolejnego sms'a.

"Od:Ellenka:*
To nie tak jak myślisz"


Nie spodziewałam się tego. Nie spodziewałam się, że mnie widzieli.

"Do:Ellenka:*
Nie chce was znać."

Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy.
-Izzy?
-Tak? -nadal miałam zamknięte oczy.
-Wszystko ok? - dłoń Jus'a znalazła się na moim kolanie.
-Tak jest ok. - uśmiechnęłam się mimowolnie.
-To dobrze.

***

-Super. Jak ja wrócę? - spytałam Justin'a.
-No kochanie zapomniałem. Przepraszam. - zbliżył się do mnie, a ja poczułam smród alkoholu. Zrobiło mi się nie dobrze. Wybiegłam do łazienki. Zwróciłam obiad. Umyłam zęby zapasową szczoteczką, która leżała u Jus'a i wróciłam.
-Spoko. Wrócę piechotą. - zaczęłam wkładać płaszcz.
-Ja Cię odwiozę. - koło mnie stanął Sebastian.
-A ty nie piłeś? - spytałam podejrzanie.
-Nie. Wiedziałem, że nasza Super Gwiazda nie wytrzyma bez alkoholu, wiec zrezygnowałem. - uśmiechnął się.
-No niech Ci będzie. - wyszliśmy bez pożegnania.

***


-Czy to nie ten sam chłopak co był na koncercie? - spytał Seb, gdy już byliśmy pod domem, wskazując jakiegoś chłopaka, który siedział na ławce i brzdękał na gitarze.
-Taa to on. - ponownie w oczach zebrały mi się łzy. - Nie chce go znać.
-Frajer co nie? Zostawić Cię samą z dzieckiem dla jakiegoś plastika. To nie chłopak tylko sk*rwysyn. - mówił przez zaciśnięte zęby.
-On nie wie o dziecku... - wyszeptałam.
-Co? Dlaczego? Izzy! - spojrzał na mnie.
-Nie chce mieć nic z nim wspólnego. Nic! - krzyknęłam i wybiegłam z samochodu cała zalana łzami.
-Izzy. Stój. Przepraszam. - wołał za mną Sebastian.
-Co jej zrobiłeś? - usłyszałam za sobą JEGO głos. Poczułam ukucie w klatce piersiowej.
-Ja? Co JA jej zrobiłem? Lepiej mi powiedz co ty jej zrobiłeś! - krzyknął Seb.
-Co ty możesz wiedzieć? - Dominic stał lekko zdenerwowany.
-A żebyś się zdziwił... wiem więcej niż ty wiedziesz! - /O nie! Seb proszę nie mów tego. Jeszcze nie teraz.../
-Zamknijcie się. Proszę! - przerwałam to. Pierwszy raz od kłótni spojrzałam prosto w oczy Dominic'owi. - Czego tu szukasz?
-Wiedziałem, że Cię złapie... muszę z tobą pogadać. - odparł drapiąc się po głowie.
-Nie mamy o czym. Seb jedź już spotkamy się jutro.
-Na pewno?
-Tak. - pocałował mnie w policzek i odjechał.
-Izzy proszę, porozmawiajmy. - Dom złapał mnie za nadgarstki.
-Puść to boli. - w oczach pojawiły się łzy, ale nie przez ból tylko przez uczucia.
-Przepraszam. - puścił. - Izzy ja na prawdę przepraszam! Wybacz mi. - odwróciwszy się od niego, ruszyłam do domu.
-Kocham Cię Izzy Green i wiem, że ty też czujesz do mnie to samo. - wyszeptał. Serce podpowiadało mi " odwróć się i wróć do niego. Kochasz go! Tak samo jak on Ciebie!", a rozum " Idź do domu, nie wnikaj w tego palanta. Wybaczysz i co? Następnego nie znów Cię o coś oskarży. On nie jest Ciebie wart". Płakałam coraz bardziej.
-Przykro mi, ale się mylisz. - weszłam do domu. Osunęłam się po drzwiach i zaczęłam płakać. /Przestań ryczeć! Nie warto./ Powtarzał mi cieniutki głosik.
-Muszę być silna. - powiedziałam do siebie. Wbiegłam do pokoju przebrałam się w luźne ubranie. Włożyłam słuchawki w uszy i wyszłam pobiegać. Babcia tylko uśmiechnęła się do mnie. Biegłam truchtem, aż wpadłam na jakąś lale. Podniosłam wzrok i ujrzałam...
-O proszę... kogo my tu mamy? Naszą tancereczke. - zaśmiała się Megan.
-Śmiejesz się jak prosię. A tak zapomniałam ty masz na drugie Peggy. Świnka Peggy. - założyłam ręce na piersiach i przyglądałam się jak robi się czerwona. - Oo nawet kolor zmieniasz na różowy. Śliczna Peggy!
-Twój chłopczyk nie jest już tobie wierny co? Suczko? - uśmiechnęła się do mnie.
-Malować się nie umiesz? Japier*ole... a może to jakiś nowy styl. Pomadka na zębach. Poczekaj cyknę Ci zdjęcie i dodam na fejsa. - wyjęłam telefon i zrobiłam zdjęcie, a ona od
razu zakryła ręką twarz. - A co do "mojego chłopaka" to do takiej suki każdy piesek przyleci. Por*cha i zostawi. A psinka wesoła bo staje się kur*ą.
-Nie dorównujesz mi do pięt. - wysyczała.
-Po jaki ch*j? Nie mam zamiaru dawać tak dupy jak ty! Ile bierzesz za nockę? Mam kilku chętnych.
-Zabije. - rzuciła się na mnie. Upadłyśmy na beton. Na początku nade mną górowała, ale później to ja siedziałam na niej i obijałam jej mordkę.
-Jeszcze masz coś do powiedzenia k*rwo? - spytałam po chwili.
-Spierdalaj suko. - odpowiedziała, a ja przywaliłam jej z liścia.
-Słuchaj na świnko. Jeśli raz zobaczę Cię z moimi przyjaciółmi to wiedz, że z tobą będzie gorzej. - wstałam z niej. Odeszłam wolnym krokiem.
-Przespałam się z Dominic'iem. Nie jest takim aniołkiem za jakiego się uważa! - krzyknęła za mną. Zebrała się we mnie złość. Wróciłam się do niej i kopnęłam ją z kolanka w brzuch.
-Od niego też trzymaj się z daleka. - pobiegłam w las.

***

Rano wstałam z mocnym bólem głowy. Wzięłam prysznic, przebrałam się. Spojrzałam w lustro. Krzyknęłam. Na mojej twarzy widniała piękna śliwka i rozwalona warga. /No nie źle./ Przypudrowałam oko.
-No prawie nie widać. - powiedziałam. Z ustami nic nie mogłam zrobić. Zostawiłam je takie jakie są. Zeszłam na dół z torbą, skierowałam się do kuchni. Wzięłam jabłko i wyszłam. Na podjeździe czekał już Sebastian.
-Witaj księżniczko. - przywitał się, gdy wsiadłam do samochodu.
-Cześć. - burknęłam. Zapięłam pas.
-Co taka minka? - spojrzałam na niego z uniesioną brwią. - Uuu... A to co?
-Zderzyłam się z drzwiami. - skłamałam.
-Tsaa jasne.
-No tak.
-Niech Ci będzie. Mam dla Ciebie nowinę.
-Jaką?
-Będę uczyć się u Ciebie w szkole.
-Jak to?
-Tak to. Poprosiłem Scott'a by mi załatwił i O. Uczę się. - przytuliłam go do siebie.
-Tak się cieszę. - reszta drogi przeminęła na śmiechu. Sebastian opowiadał jak Justin się napił i lizał młotek. Daniela za to tańczyła ze szczotką, a Xawier położył się do Jus'a łóżka i chciał go zgwałcić.
-No to miałeś ciekawie. - zaśmiałam się.
-Ta ciekawie. Tylko zgadnij kto musiał sprzątać i pilnować by nikt nie zrobił niczego głupiego.
-Zapewne ty. - podjechaliśmy pod szkołę. Było niezłe zamieszanie. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam do nich. Przepchałam się przez ludzi i dotarłam na środek. Stała tam Megan z pobijaną buźką. Szczerze? Wygląda gorzej niż ja. Chociaż to poprawiło mi humor.
-Czego tu szukasz? - warknęła.
-Czego ja szukam? Zaraz ty będziesz szukać ząbków maleńka. - za plecami usłyszałam głośne "uuu".
-Weź przymknij tą jadaczkę bo Ci trochę śmierdzi z niej. - uśmiechnęła się do mnie sztucznie.
-I mówi to osoba, która śmieje się jak świnka. - niektórzy się zaśmiali. - Świnka Peggy, pamiętasz?
-Powiedziałam przecież zamknij się. - podeszła do mnie bliżej, dzieliło nas zaledwie 5 cm.
-Bo co mi zrobisz? Pobijesz? Nie zapominaj, że ja Ci to zrobiłam. I nie miałabym nic przeciwko by zrobić to jeszcze raz.
-Zamknij się suko! - krzyknęła.
-Jak mnie nazwałaś?
-Suka? Tak to idealne słowo opisujące Ciebie. - uśmiechała się pod nosem.
-Nie chciałabym Cię zabić, ale jeśli jeszcze raz mnie tak nazwiesz to będzie po tobie.
-Suka. Suka. Suka. Suka. - odeszła ode mnie odwrócona plecami.
-Doigrałaś się. - szepnęłam i złapałam ją za włosy. Pociągnęłam do parteru. - Jesteś pewna, że dobrze zrobiłaś?
-Nigdy nie będę żałować, że nazwałam Cię suką bo nią jesteś! - dalej ją trzymałam za włosy.
-Jezu jak ja bym chciała Cię zabić.
-Zrób to. Teraz. Już. Czekam. - prowokowała mnie.
-Izzy. Spokojnie. Chodź. - za dłoń złapał mnie Sebastian. - Nie możesz.
-Seb zostaw. - wyrwałam się.
-O jakie to słodkie. Tancerzyk chce Cię zabrać. Ojej. - odezwała się Meg.
-Izzy? - powiedział Seb.
-Tak? - spojrzałam na niego.
-Zajeb jej. - uśmiechną się szeroko.
-Już się robi. - zacisnęłam pięść. Zamachnęłam się, ale nie uderzyłam jej, bo ktoś ją złapał. Podniosłam wzrok. Przede mną stał Dominic, a za nim Ellen a Matt'em.
-Izzy proszę. - powiedział chłopak.
-Puść. - warknęłam.
-Nie. - nadal trzymał.
-Izzy przestań. Przestań udawać kogoś kim nie jesteś. - teraz odezwała się Ellen.
-Skąd wiesz kim jestem?
-Znam Cię. Zbyt dobrze. Przyjaźniłyśmy się pamiętasz? A teraz nawet jeban*go "cześć" mi nie powiesz. Co się z tobą dzieje? Co się stało z moją Izzy? Z Izzy, którą poznałam pierwszego dnia w szkole? - w jej oczach widziałam łzy.
-Ludzie się zmieniają El. A jak zauważyłaś ja też jestem człowiekiem. - podniosłam się z kolan.
-Iz, proszę przestań taka być. - prosił Matty.
-Tęsknie za moją Izzy. - wyszeptał Dominic.
-Twoja Izzy dawno odeszła. - odpowiedziałam mu.
-O jezu! Skończcie już. To jest śmieszne. - wtrąciła się Meg, która stała i otrzepywała spódniczkę z piachu.
-Zamknij się. Nikt nie pytał Ciebie o zdanie.
-Izzy, chodźmy już. -  Sebastian objął mnie w pasie.
-No leć szybko bo tancerzykowi stoi pała. - dodała Peggy. Spojrzałam na Grzywacza, kiwną tylko głową i puścił mnie. Podeszłam do niej. Lekko się wystraszyła.
-Obiecuje, że kiedyś Cię zniszczę. Zobaczysz, - na odchodne plunęłam jej w twarz. Wiem nie wypada, ale nie mogłam już wytrzymać. Odeszłam wolnym krokiem do szkoły.

~Dominic~

-Co się z nią dzieje? - siedziałem przy jednym stoliku z Matt'em i Ellen.
-Nie wiem nigdy taka nie była. No dobra dokuczała Megan, ale nigdy jej nie uderzyła. - mówiła El, a w tej samej chwili do sali weszła Izzy razem z tym pacanem Sebastianem.
-O wilku mowa. - wskazałem widelcem w ich stronę.
-I jeszcze ten typek. Powinien ją trzymać, a nie puszczać. Coś czuje, że widziałam już go gdzieś. - zastanawiała się brunetka.
-A to nie ten tancerz Justin'a? Zdaje mi się, że widziałem go wczoraj na scenie, obok Iz. - wtrącił Matty, który od dłuższego czasu siedział cicho.
-Tak to on. Wiec wiemy co ją tak zmieniło. - śledziłem ich wzrokiem, dopóki moje i Iz spojrzenie się nie spotkały. Odwróciłem szybko wzrok. - Muszę z nią pogadać. - wstałem przewracając przy tym krzesło. Podszedłem do Owen'a.
-Stary potrzebuje samochodu. - powiedziałem.
-I co z tego? - wsadził do buzi kawałek schabowego.
-Proszę. - spojrzałem na niego oczami kota z Shreka.
-Ok trzymaj. Postaw ją do pionu. - mrugnął do mnie okiem.
-Skąd wiesz, że ja?
-Nikt inny by tego nie zrobił.
-Okej. Odstawie go przed końcem lekcji. - ruszyłem w stronę wyjścia. Po drodze złapałem Izzy za ramie.
-Co do ch*ja? - krzyknęła.
-Zamknij się. - warknąłem.
-Nie mów do mnie takim tonem!
-Inaczej z tobą się nie da gadać. Wsiadaj. - wsiedliśmy do nowoczesnej toyoty. Odjechałem w znane nam miejsce.

***

-Po co mnie tu przywiozłeś? - spytała, gdy staliśmy na górce.
-Muszę z tobą pogadać. - zacząłem.
-Już Ci mówiłam nie mamy o czym.
-Jak to nie? Co się z tobą dzieje? Izzy? Proszę. Przestań.
-Co ma się ze mną dziać? - spojrzała na mnie wyczekującym spojrzeniem.
-Zmieniłaś się. Co ten Bieber z tobą zrobił? - podszedłem bliżej.
-On? Nic. - unikała mojego spojrzenia.
-To co się z tobą dzieje?
-Mówiłam, że nic.
-Ale ja widzę. Widzę, że coś jest nie tak! - zaczęła płakać. - Przepraszam nie chciałem krzyczeć. Izzy co mam zrobić byś do mnie wróciła? Tęsknie za tobą. Tęsknie za moim słońcem.
-Chcesz wiedzieć co jest nie tak? - spytała przez łzy.
-Chcę.                                                                                                                                                               
-JESTEM W CIĄŻY! - krzyknęła. - NA DODATEK Z TOBĄ!




--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wow, wyrobiłam się!
Nie mogę uwierzyć, że zdołałam go napisać.
Szczerze? Ten rozdział miał skończyć się inaczej. Ale tak jakoś fajnie to mi się dopasowało.
Mogę was prosić o kilka komentarzy z opinią?
Proszę! Na prawdę ich potrzebuje.
Jeśli zdobędę 4 komentarze dodam kolejny.
Alexis :3


                                                  CZYTASZ = KOMENTUJESZ
                                       4 KOMENTARZE = KOLEJNY ROZDZIAŁ.

6 komentarzy:

  1. No nieźle... Dobrze, że pobiła Megan, na jej miejscu też bym tak zrobiła :3 I Dominic się dowiedział, ale sie porobiło :D Fajny rozdział i czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
  2. Frajerka to już czwarty komentarz. Wstawiaj rozdział! Ten mi się bardzo podobał, najbardziej te bójki xD CZekam nn. Natalia <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierdolona megan. Fajny koncert i kurde w koncu powiedziala ze jest w ciazy i zastanawia mnie jaka bedzdie reakcja dominica
    Pozdrawiam
    Panna Malfoy

    OdpowiedzUsuń