środa, 6 listopada 2013

Rozdział 1 "Jak zawsze wódka, prochy i telewizor"



  
~Izzy~
/Wiecie jak to jest przyjść w połowie roku szkolnego do nowej szkoły? Ehh ja wiem. Jestem Izzy Green mam 17 lat i właśnie lecę do Pill. Miast, które pamiętam z dziecięcych wspomnień. Jestem tancerką, przepraszam byłam w Nowym Jorku. Każdy mi mówi, że jestem ładna, ale ja uważam, że jestem normalną dziewczyną. W poprzedniej szkole byłam cheerleaderką, teraz nie wiem co się ze mną stanie. Pewnie uważasz, że wiodę spokoje życie… To jesteś w błędzie. Moja matka zamarła na białaczkę, a ojciec to alkoholik nic nie widzi prócz wódki, prochów czy piwa. Dlatego przeprowadzam się do Pill. Do babci, która jako jedyna mi została/
Podczas pisania w zeszycie, ktoś mnie szturchnął w łokieć.
-Hallo dziewczynko, zapnij pasy lądujemy. – oznajmiła starsza pani.
-A tak dziękuje. – zapięłam pasy i chwile potem samolot wylądował.
-Proszę odpiąć pasy i spokojnie ruszyć w kierunku drzwi. Dziękujemy za miły lot. – oznajmiła stewardesa przez mikrofon. Spakowałam notatnik do torby i ruszyłam ku wyjściu. Zeszłam stromymi schodami, rozglądając się po pomieszczeniu. Nigdzie nie widziałam babci, tej siwej główki.
-Izzy tutaj!- usłyszałam cichy głos za sobą. Od razu przypomniała mi się mama. Ten sam głos, łzy zebrały mi się w oczach, ale musiałam się ogarnąć.
-Babciu Susan! Jak miło Cię widzieć. – ucałowałam ją w oba policzki i mocno przytuliłam.
-Och Izzy, jak ty wyrosłaś, masz nie złe mięśnie, ale dalej jesteś za chuda. – zaśmiała się babunia – Jak zajedziemy do domu od razu zrobię Ci coś do jedzenia Pewnie zgłodniałaś.
-Oj babciu. Ja muszę trzymać formę . Przecież wiesz, że tańczę – ruszyłam  w kierunku taśmy z torbami.
-Pamiętam Izzy, pamiętam. Ale mały kawałeczek serniczka Ci nie zaszkodzi.
-Sernik? Z rodzynkami?
-Tak, ten mój słynny sernik z rodzynkami. – cicho się zaśmiała. Babcia jak na swój wiek jest bardzo ruchliwa. Nie lubi siedzieć bezczynnie na fotelu. Zawsze coś robi to piecze, szyje lub pieli w ogródku. Była mamą mojej mamy, dlatego bardzo mi ją przypomina. Obie były takie zwariowane, to chyba jedyna cecha, którą po nich odziedziczyłam.
-Jak Ci minął lot kochanie?- zagadała mnie w drodze do domu.
-Dobrze, jakiś czas przespałam, a resztę czasu pisałam w notatniku. – mijając tabliczkę z nazwą Pill uśmiechnęłam się do siebie. Pill małe  miasteczko z kilkoma sklepami. Pamiętam jak byłam mniejsza mama z babcią zabierały mnie nad bajorko by oglądać niebo.
-A co słychać u Derek’a? – na samo imię ojca się wzdrygnęłam, przed oczami ukazała mi się obojętna twarz ojca, gdy oświadczyłam, że wyjeżdżam. Go to nie interesowało, woli wódkę i prochy.
-Jak zawsze. Wódka, prochy i telewizor.

***

Zajechałyśmy pod małą chatkę w której były dwa pokoje salon kuchnia i łazienka. Babcia zaparkowała swój samochód na podwórku po czym wyszłyśmy i ruszyłyśmy do domu. Uśmiechnęłam się, gdy poczułam ten sam zapach. Zapach, który wzbierał we mnie dreszcze.
-Dziękuje Ci babciu – przytuliłam ją do siebie
-Nie ma za co – cmoknęła mnie w czubek głowy – Idź zanieś torbę, pojedziemy po książki.
-O nieeee- moja mina zrzedła- Nowa szkoła i to jeszcze w środku semestru.
-Nie marudź tylko leć- popchnęła mnie w kierunku schodów. Weszłam na górę i otworzyłam drzwi do dawnego pokoju mamy. Stało łóżko i kilka jej zdjęć. Pozwoliłam by łzy spłynęły mi po policzkach. Postawiwszy torbę zbiegłam na dół.
-Babciu, zajedziemy też do domowego, kupię coś do pokoju.
-No dobrze to chodź.


„Kto zakosztuje tańca, nigdy go nie zdradzi”
Maurice Bejart


 -------------------------------------------------------------------------------------------------------- 

Następny rozdział już nie długo obiecuje:)
Alexis ♥

1 komentarz:

  1. Hej no czemu taki krotki? No powiem ci ze mnie zaciekawilo :-D. N

    OdpowiedzUsuń