~Izzy~
/Wiecie
jak to jest przyjść w połowie roku szkolnego do nowej szkoły? Ehh ja wiem.
Jestem Izzy Green mam 17 lat i właśnie lecę do Pill. Miast, które pamiętam z
dziecięcych wspomnień. Jestem tancerką, przepraszam byłam w Nowym Jorku. Każdy
mi mówi, że jestem ładna, ale ja uważam, że jestem normalną dziewczyną. W
poprzedniej szkole byłam cheerleaderką, teraz nie wiem co się ze mną stanie.
Pewnie uważasz, że wiodę spokoje życie… To jesteś w błędzie. Moja matka zamarła
na białaczkę, a ojciec to alkoholik nic nie widzi prócz wódki, prochów czy
piwa. Dlatego przeprowadzam się do Pill. Do babci, która jako jedyna mi
została/
Podczas pisania w zeszycie, ktoś mnie
szturchnął w łokieć.
-Hallo dziewczynko, zapnij pasy lądujemy. –
oznajmiła starsza pani.
-A tak dziękuje. – zapięłam pasy i chwile
potem samolot wylądował.
-Proszę odpiąć pasy i spokojnie ruszyć w
kierunku drzwi. Dziękujemy za miły lot. – oznajmiła stewardesa przez mikrofon.
Spakowałam notatnik do torby i ruszyłam ku wyjściu. Zeszłam stromymi schodami,
rozglądając się po pomieszczeniu. Nigdzie nie widziałam babci, tej siwej
główki.
-Izzy tutaj!- usłyszałam cichy głos za sobą.
Od razu przypomniała mi się mama. Ten sam głos, łzy zebrały mi się w oczach,
ale musiałam się ogarnąć.
-Babciu Susan! Jak miło Cię widzieć. –
ucałowałam ją w oba policzki i mocno przytuliłam.
-Och Izzy, jak ty wyrosłaś, masz nie złe
mięśnie, ale dalej jesteś za chuda. – zaśmiała się babunia – Jak zajedziemy do
domu od razu zrobię Ci coś do jedzenia Pewnie zgłodniałaś.
-Oj babciu. Ja muszę trzymać formę . Przecież
wiesz, że tańczę – ruszyłam w kierunku
taśmy z torbami.
-Pamiętam Izzy, pamiętam. Ale mały kawałeczek
serniczka Ci nie zaszkodzi.
-Sernik? Z rodzynkami?
-Tak, ten mój słynny sernik z rodzynkami. –
cicho się zaśmiała. Babcia jak na swój wiek jest bardzo ruchliwa. Nie lubi
siedzieć bezczynnie na fotelu. Zawsze coś robi to piecze, szyje lub pieli w
ogródku. Była mamą mojej mamy, dlatego bardzo mi ją przypomina. Obie były takie
zwariowane, to chyba jedyna cecha, którą po nich odziedziczyłam.
-Jak Ci minął lot kochanie?- zagadała mnie w
drodze do domu.
-Dobrze, jakiś czas przespałam, a resztę
czasu pisałam w notatniku. – mijając tabliczkę z nazwą Pill uśmiechnęłam się do
siebie. Pill małe miasteczko z kilkoma
sklepami. Pamiętam jak byłam mniejsza mama z babcią zabierały mnie nad bajorko
by oglądać niebo.
-A co słychać u Derek’a? – na samo imię ojca
się wzdrygnęłam, przed oczami ukazała mi się obojętna twarz ojca, gdy
oświadczyłam, że wyjeżdżam. Go to nie interesowało, woli wódkę i prochy.
-Jak zawsze. Wódka, prochy i telewizor.
***
Zajechałyśmy pod małą chatkę w której były
dwa pokoje salon kuchnia i łazienka. Babcia zaparkowała swój samochód na
podwórku po czym wyszłyśmy i ruszyłyśmy do domu. Uśmiechnęłam się, gdy poczułam
ten sam zapach. Zapach, który wzbierał we mnie dreszcze.
-Dziękuje Ci babciu – przytuliłam ją do
siebie
-Nie ma za co – cmoknęła mnie w czubek głowy
– Idź zanieś torbę, pojedziemy po książki.
-O nieeee- moja mina zrzedła- Nowa szkoła i
to jeszcze w środku semestru.
-Nie marudź tylko leć- popchnęła mnie w
kierunku schodów. Weszłam na górę i otworzyłam drzwi do dawnego pokoju mamy.
Stało łóżko i kilka jej zdjęć. Pozwoliłam by łzy spłynęły mi po policzkach.
Postawiwszy torbę zbiegłam na dół.
-Babciu, zajedziemy też do domowego, kupię
coś do pokoju.
-No dobrze to chodź.
„Kto zakosztuje tańca, nigdy go nie zdradzi”
Maurice Bejart
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Następny rozdział już nie długo obiecuje:)
Alexis ♥
Następny rozdział już nie długo obiecuje:)
Alexis ♥
Hej no czemu taki krotki? No powiem ci ze mnie zaciekawilo :-D. N
OdpowiedzUsuń